Balkony, nie ambony! Dziś są niezbędne, Polacy szukają mieszkań z widokiem
Gdy tylko robi się nieco cieplej, sąsiad z naprzeciwka, scenarzysta, zasiada z laptopem na swoim narożnym balkonie. Pisze całe dnie, przerywając pracę, gdy ma ochotę na pogawędkę z osobami na chodniku, prawie jak w nakręconym w czasie pandemii „Filmie balkonowym” Pawła Łozińskiego. Balkon to jednak nie tylko miejsce pracy i odpowiednik przyzby, z której można wypatrywać listonosza. To przede wszystkim ważny element dobrostanu.
Szczęśliwy dom z balkonem
Okazuje się, że podobnie myśli i czuje dużo więcej z nas. Według tegorocznego raportu portalu Otodom pt. „Szczęśliwy Dom: Emocje na kwadracie” dla aż 46 proc. Polaków dostęp do przylegającej do mieszkania przestrzeni zewnętrznej jest najważniejszym czynnikiem wpływającym na poczucie szczęścia w domu. Tendencja pogłębia się od czasów covid-19 dzięki uelastycznieniu stylu pracy.
O trend zapytałem dwoje znajomych deweloperów. Joanna Schönthaler stwierdziła, że duże balkony to konieczny element dobrego mieszkania, zwłaszcza jeśli dookoła budynku jest wysoka zieleń. – Ludzie kupują mieszkanie właśnie po to, żeby im gałęzie wchodziły do zupy w czasie obiadu! – mówi. I kieruje się zasadą, że mieszkania poniżej 50 m kw. mają 8-metrowe balkony, a te powyżej tej powierzchni już aż 15-metrowe. – Nie wierzymy w ambony jak za PRL – zaznacza, odnosząc się do charakterystycznych dla późnego modernizmu balustrad wmontowanych w otwór drzwiowy, z którego można było co najwyżej machać do pochodu 1-majowego.