Moje miasto

Seria wyborów zdecyduje o tym, kto będzie rządził Polską do 2023 r.

Wybory samorządowe są najlepsze dla partii, które mają wielu członków i silny aparat w kraju. Wybory samorządowe są najlepsze dla partii, które mają wielu członków i silny aparat w kraju. Jędrzej Wojnar / Agencja Gazeta
Rozpoczyna się dwuletni serial, który zakończy się wyborami prezydenckimi w 2020 r. Premier ogłosił datę wyborów samorządowych na 21 października, druga tura 4 listopada.

Po dość długiej przerwie między wyborami (ostatnie, parlamentarne, odbyły się w październiku 2015 r.) czeka nas praktycznie nieustająca kampania wyborcza, która potrwa do wiosny 2020 r. Na co warto zwracać uwagę w kolejnych odcinkach tego serialu?

Czytaj także: Premier zwleka z ogłoszeniem daty wyborów samorządowych. Ale znamy już termin

Serial wyborczy, ale każdy odcinek inny

Jako pierwsze odbędą się ogłoszone dziś przez premiera wybory samorządowe – 21 października i 4 listopada tego roku. W przyszłym roku na wiosnę czekają nas wybory europejskie, a jesienią najistotniejsze – do Sejmu i Senatu. Wyborczy serial zakończą wybory prezydenckie wiosną 2020 r.

Warto pomyśleć o wszystkich tych głosowaniach razem, bo kolejne kampanie będą się z sobą łączyć, a wynik jednych wyborów będzie miał wpływ na kolejne. Z drugiej strony każda z tych kampanii i głosowań ma swoją specyfikę, niektóre z nich są lepsze dla partii z długą tradycją, inne dla nowych inicjatyw; jedne są dla partii droższe, inne tańsze. A wszystko to ma swój wpływ na wynik wyborczy.

Oczywiście specyfika danych wyborów nie zmieni całkowicie ich wyników, bo Polacy coraz częściej głosują de facto na szyldy partyjne i krajowych liderów. Ale do zyskania czy stracenia w danym głosowaniu jest naprawdę sporo.

Samorządowe: dla dużych i mających pozycję w terenie

Wybory samorządowe są najlepsze dla partii, które mają wielu członków i silny aparat w kraju. Dlatego na stosunkowo dobre wyniki może w nich liczyć dwójka liderów sceny politycznej, czyli PiS i PO, oraz partie z długą tradycją i wieloma działaczami na poziomie lokalnym, czyli przede wszystkim PSL i SLD.

Zwłaszcza ludowcy w wyborach lokalnych mają najlepsze wyniki ze wszystkich głosowań – przed czterema laty zdobyli nawet ponad 23 proc., choć w dużym stopniu był to tzw. efekt książeczki (karta wyborcza do sejmików miała formę broszury, przez co wielu wyborców stawiało krzyżyk na pierwszej stronie, a lista PSL miała nr 1).

W poprzednich wyborach w 2010 r., bez tego efektu, PSL też jednak świetnie wypadł – zdobył ponad 16 proc. W tym roku zobaczymy, na ile PiS udało się „wygryźć” PSL ze wsi i małych miasteczek, co było jednym z głównych celów politycznych partii Jarosława Kaczyńskiego.

Sejmiki, metropolie, Warszawa

Dla partii wybory samorządowe są o tyle dobre, że łatwo po nich ogłosić zwycięstwo, bo do osiągnięcia jest bardzo wiele różnych celów na poziomie województw, powiatów, miast czy gmin. Co więc warto obserwować? Po pierwsze, wyniki wyborów do sejmików wojewódzkich, gdzie ważne będzie nie tylko to, kto wygra, ale też kto utworzy koalicję i będzie rządził. Cztery lata temu PiS wygrał w pięciu województwach, ale po władzę był zdolny sięgnąć tylko w jednym – podkarpackim (i to po transferze dwóch radnych).

Istotne będą także zsumowane wyniki wszystkich wyborów do sejmików: będą one dobrym prognostykiem przed wyborami parlamentarnymi za rok. Dużą rolę odgrywają też głosowania na prezydentów największych miast, które mają najbardziej medialny charakter. Szczególnie ważny będzie wynik w Warszawie. W tym roku główna batalia rozegra się między Rafałem Trzaskowskim (PO, Nowoczesna) a Patrykiem Jakim (PiS), a jej wynik będzie miał duże znaczenie dla kolejnych wyborów.

Wybory europejskie: szansa dla nowych

W tych wyborach nie wiemy jeszcze, według jakiej ordynacji będziemy głosować. Posłowie PiS przegłosowali w Sejmie i w Senacie ordynację, która miała realnie podwyższyć próg wyborczy do kilkunastu procent, eliminując wszystkie partie poza PiS i PO (oraz ich ewentualnymi koalicjantami). Wygląda jednak na to, że prezydent tę ordynację zawetuje, więc wiosną 2019 r. będziemy głosować według dotychczasowych zasad.

Co one oznaczają? Wybory europejskie mają niską frekwencję (ok. 25 proc.), nie wymagają dużych pieniędzy, licznych kandydatów (do zdobycia jest 51 mandatów w całym kraju) ani aparatu w terenie. Zazwyczaj toczą się wokół zagadnień ogólnokrajowych i europejskich. Dlatego do tej pory były najlepszym poligonem dla nowych ugrupowań.

To w eurowyborach po raz pierwszy mandaty zdobyły LPR i Samoobrona, próbowały też centrolewica czy partie prawicowe. Wiosną będzie zapewne próbowała zaistnieć oczekiwana przez wielu wyborców partia Roberta Biedronia i być może, po prawej stronie, narodowcy. Na niezły wynik mogą też liczyć wyraziste ugrupowania, jak Kukiz ′15 czy kolejna partia Janusza Korwin-Mikkego.

Sejm, Senat, prezydent: decydujące starcie

To głosowanie do Sejmu i Senatu jesienią przyszłego roku rozstrzygnie o tym, kto i w jakiej konfiguracji powoła gabinet i będzie rządził krajem. Czasu zostało jeszcze bardzo dużo, w polityce przez rok może się zmienić wszystko, więc trudno na razie snuć jakieś szczegółowsze rozważania.

Liczyć się będzie wiele czynników, np. to, czy partie opozycyjne będą startować w blokach (bloku), czy też każda z osobna. Obecna ordynacja wyborcza preferuje większe ugrupowania, im bardziej opozycja będzie rozdrobniona, tym większy sukces osiągnie PiS. Z drugiej strony bardzo ważne będzie to, ile ugrupowań wejdzie do Sejmu oraz jakie poparcie osiągną partie, które znajdą się pod progiem. W ostatnich wyborach fiasko SLD (7,5 proc. przy 8-proc. progu dla koalicji) i partii Korwin-Mikkego (4,76 proc. przy 5-proc. progu) umożliwiło PiS objęcie samodzielnie władzy.

Ostatnie w kolejności będą wybory prezydenckie. Do tej pory to głosowanie na głowę państwa decydowało o wyniku wyborów parlamentarnych, jeśli te drugie odbywają się w ciągu roku–półtora od pierwszych (tak było w latach 1991, 2001, 2005 czy 2011). Teraz będzie odwrotnie, więc wiosną 2020 r. dowiemy się, czy Polacy będą chcieli potwierdzić swój wybór z głosowania sejmowego, czy też dokonać korekty i postawić na prezydenta z przeciwnego obozu. A może do tego czasu pojawi się nowy lider?

Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Wyjątkowo długie wolne po Nowym Roku. Rodzice oburzeni. Dla szkół to konieczność

Jeśli ktoś się oburza, że w szkołach tak często są przerwy w nauce, niech zatrudni się w oświacie. Już po paru miesiącach będzie się zarzekał, że rzuci tę robotę, jeśli nie dostanie dnia wolnego ekstra.

Dariusz Chętkowski
04.12.2024
Reklama