Śląskie i to, co pod koniec poniedziałku najważniejsze: PiS i KO, szły do sejmiku samorządowego łeb w łeb, ale ostatecznie wynik jest taki: PiS – 22, KO – 20, SLD – 2, PSL – 1. Śląsk nie zmieni barw na politycznej powyborczej mapie kraju, ale zwycięstwo PiS raczej okaże się pyrrusowe. Śląski sejmik to 45 radnych. Zapowiada się, żeby nie powstała koalicja: KO – SLD – PSL (23 mandaty) – wielka akcja na transfery i podkupienia. Będzie się działo.
Czytaj także: Przebieg wyborów. Co poszło nie tak i co należałoby poprawić
W większości dużych śląskich miast zostają dotychczasowi prezydenci albo zwyciężają powiązani z Koalicją Obywatelską. Będzie dogrywka w Bytomiu, Bielsku-Białej, Zabrzu i Dąbrowie Górniczej, ale raczej bez cienia szans na sukces dla partii Jarosława Kaczyńskiego.
Największy przegrany wyborów samorządowych na Śląsku
Największą klęskę poniosła Śląska Partia Regionalna, w którą przebrał się Ruch Autonomii Śląska. Po 8 latach autonomiści wypadają z wojewódzkiego samorządu i jego władz: „Gdybyśmy startowali pod szyldem RAŚ, to nie byłoby problemu z wejściem do sejmiku” – dziwnie żali się „Dziennikowi Zachodniemu” Jerzy Gorzelik, lider jednej i drugiej firmy.
Czytaj także: Najwięksi wygrani i najwięksi przegrani tych wyborów
Frankiewicz – samorządowy rekordzista Polski
W Gliwicach objawił się samorządowy rekordzista Polski – prezydent Zygmunt Frankiewicz. Rządzi miastem od 1993 r. – teraz jako kandydat Koalicji dla Gliwic i Koalicji Obywatelskiej na kolejną kadencję dostał 73 proc. głosów!
Niespodzianka w Częstochowie: Matyjaszczyk miażdży Warzochę
Największa niespodzianka? Szukałbym jej w Częstochowie. Dotychczasowy prezydent miasta Krzysztof Matyjaszczyk z SLD prowadził wprawdzie w sondażach, ale jego wynik: 60 proc. w pierwszej turze przeciwko 25 proc. Artura Warzochy, faworyta PiS – to zwycięstwo więcej niż miażdżące. Warzocha był bowiem twarzą konwencji PiS w Katowicach, a Matyjaszczyk jej diabłem wcielonym na tym spotkaniu. Sam Jarosław Kaczyński wyzywał go od zaciekłych komunistów i najgorszych ludzi, jakich zna. Warzocha krzyczał, że Matyjaszczyk spycha duchową stolicę Polski na tory liberalne – na co on, rzecz jasna, nie pozwoli. Miasto wróci na właściwe tory. Pod Jasną Górą to wszystko było doskonale słychać… I co? Dziwni tu tubylcy – bo przecież nie prawdziwi Polacy?! – zamieszkują duchową stolicę, oj dziwni…
W Katowicach – bez niespodzianek
Marcin Krupa z własnym „Forum Samorządowym i Marcin Krupa” namaszczony został wprawdzie na prezydenta jako kandydat PiS, ale (jak pamiętamy) namaszczenia osobiście nie odebrał. W trakcie kampanii nie dopuszczał do siebie nawet cienia polityka PiS. Na jej koniec pocałował go jeszcze kandydat SLD, dając swoje poparcie, ale i to nie zaszkodziło. Skutecznie prezentował siebie jako kandydata niezależnego – i skutecznie wygrał w pierwszym podejściu. 55,5 proc., co robi wrażenie.
Czytaj także: Moskwa (z SLD) wspiera kandydata PiS w Katowicach
Na więcej liczył, i na II turę, Jarosław Makowski z KO – dostał 24,1 proc. głosów. Drugim wygranym (choć na trzecim miejscu) został sędzia Jarosław Gwizdak ze stowarzyszenia „Prawo dla Katowic” – prawie bez żadnej kampanii, bo skąd środki oprócz własnego portfela? – zgarnął prawie 11 proc. głosów. Sędzia Gwizdak, były prezes Sądu Rejonowego (uciekł Zbigniewowi Ziobrze spod topora), zapowiada, że nie chciałby być epizodem w historii katowickiej polityki… Ciekawa deklaracja. Przynajmniej na czasy ministra Ziobry!
Wielka katowicka przegrana: Ilona Kanclerz reprezentująca Śląską Partię Regionalną (autonomiści) – 6 proc. (choć sondaże dawały jej przynajmniej trzy razy tyle).
Czytaj także: Kto z flagą wojuje, ten faną* obrywa
Co dalej w Katowicach? Makowski zasiądzie w radzie miasta z 12 radnymi KO. Frakcja prezydenta ma 11 radnych, a PiS – 5. Niebawem okaże się, czy prezydent Krupa jest bezpartyjny (od PiS) i stać go na Wielką Koalicję dla dobra Katowic?
Zobacz wideo: Marcin Krupa: Wartością samorządów jest apartyjność
Prezydenci śląskich miast miażdżą konkurencję
W znakomitej większości dużych śląskich miast dotychczasowi prezydenci rozjechali swoich konkurentów jak walce puste puszki po piwie. Katowice, Gliwice i Częstochowa – wiadomo. A dalej: Tychy – Andrzej Duda (70 proc); Sosnowiec – Arkadiusz Chęciński (ponad 60 proc.); Rybnik – Piotr Kuczera (62 proc.); Chorzów – Andrzej Kotala (65 proc. – wobec niespełna 15 proc. Leszka Piechoty, senatora PiS, wcześniej wydalonego z PO); Siemianowice Śląskie – Rafał Piech, historyczny wynik: 84 proc.; Jaworzno – Paweł Silbert (65 proc.); Piekary Śląskie – Sława Umińska-Duraj (68 proc. – wręcz wdeptała w ziemię znanego polityka PiS i posła Jerzego Polaczka – 22 proc.). W Jastrzębiu-Zdroju rzutem na taśmę pierwszą turę wygrała Anna Hetman, dotychczasowa szefowa miasta (50,01 proc.), Łukasz Kasza, konkurent z PiS, dostał 36 proc. głosów.
Czytaj także: Jak głosowali młodzi i starzy, miasta i wieś
Śląskie drugie tury
Do dogrywki dojdzie w Bielsku-Białej, Bytomiu, Zabrzu i Dąbrowie Górniczej.
W Bielsku-Białej Jarosław Klimaszewski (KO) zmierzy się z Przemysławem Drabkiem z PiS. W Zabrzu Małgorzata Mańka-Szulik, dotychczasowa prezydentka z własnym komitetem, stanie w drugiej turze przeciwko Agnieszce Rupniewskiej z KO. W Dąbrowie Górniczej Marcin Bazylak z SLD zmierzy się Robertem Warwasem, posłem PiS.
Kto z kim w sejmiku wojewódzkim?
A w sejmiku wojewódzkim dotychczasowa koalicja: PO – PSL – SLD – ŚPR (RAŚ) przeszła do historii. Autonomiści mieli czterech radnych, liczyli na więcej, ale pod zmienionym szyldem nie dostali nic. Po ośmiu latach znikają z wojewódzkiej sceny. Wprawdzie na listach wyborczych za sąsiada mieli Ślonzoków Razem, ale ta partyjka nie mogła być dla nich żadną konkurencją. Ślonzoki pozostali śladowi. Co się więc stało? Zaryzykowaliśmy zaangażowanie w Śląską Partię Regionalną – tłumaczy dalej Jerzy Gorzelik, szef RAŚ i lider ŚPR. Nie trzeba było zmieniać szyldu czy niepotrzebnie wchodzić na drogę donikąd: do Autonomii 2020. To jest pytanie? Gdyby PiS zdobył sejmik, to RAŚ miałby na Śląsku pod górkę. Możliwa koalicja (KO, SLD, PSL), choć wisząca na włosku – uszanuje byłego koalicjanta, choć na pewno sięgnie po niektóre „nomenklaturowe” stanowiska zarezerwowane w poprzednim układzie dla autonomistów.
Frekwencja wyborcza na Śląsku
Śląskie nie błysnęło wyborczą frekwencją: 49, 60 proc. wobec średniej krajowej ponad 54 proc. Fatalna była szczególnie w dużych miastach: Zabrzu i Bytomiu – po 41 proc., w Rudzie Śląskiej i Chorzowie – po 45 proc. Rzecz jasna to ona zagrała na rzecz PiS. Stąd tak dobry wynik partii Kaczyńskiego w samorządzie wojewódzkim. Cóż, nieobecność szkodzi.