Moje miasto

Ruchy miejskie po Kongresie

6. Kongres Ruchów miejskich, spotkanie z Aleksandrą Dulkiewicz 6. Kongres Ruchów miejskich, spotkanie z Aleksandrą Dulkiewicz Edwin Bendyk / Polityka
Przełom i kontynuacja, tak można najkrócej podsumować właśnie zakończony 6. Kongres Ruchów Miejskich. Po raz pierwszy silnie obecna była tematyka miast średnich i małych, które wnoszą do polskiej kwestii miejskiej nowe problemy i nową energię. Ale nie można też było uciec od wielkiej polityki i pytań, jak ruchy miejskie powinny ustawiać się wobec nadchodzących jesiennych wyborów parlamentarnych.

Ruchy miejskie to nieco mityczna formacja społeczników, którym bliskie są tematy miejskie: transport publiczny, ruch pieszy i rowerowy, ład przestrzenny i ochrona miejskiej zieleni, miasta wobec katastrofy klimatycznej, miejska demokracja, partycypacja społeczna w podejmowaniu decyzji dotyczących lokalnych wspólnot – to wszystko są tematy, które miejskich aktywistów potrafią trzymać na nogach do późnej nocy. Nie po to jednak tylko, by o nich bez końca gadać, ale także by działać.

Siła czy wpływ?

Choć nikt nie wie, jaka jest nominalna siła ruchów miejskich w Polsce – na 6. Kongres przyjechało ponad 100 aktywistów z całej Polski reprezentujących kilkadziesiąt stowarzyszeń zrzeszonych w superstowarzyszeniu o nazwie Kongres Ruchów Miejskich – to siła realna ujawniła się w sposób spektakularny podczas wyborów samorządowych w 2014 r. To wówczas kandydaci startujący w imieniu ruchów miejskich lub z ich poparciem zdobyli władzę lub osiągnęli dobre wyniki: Gorzów Wielkopolski, Gdańsk, Toruń, Poznań, Warszawa pokazały, że upór we wprowadzaniu do lokalnej publicznej debaty tematów uznawanych przez samorządowców za poboczne, niszowe i niewarte większej uwagi opłaca się.

Język ruchów miejskich i proponowana przez nie tematyka zmieniła język dyskusji o mieście, w wyborach w 2018 r. wielu prezydentów z „głównego nurtu” otwarcie przyznawało, że w swoich programach posługują się ideami wskazanymi przez ruchy miejskie. Ruch rowerowy to już nie lewacka fanaberia, mechanizmy partycypacji, jak budżet partycypacyjny, zdążyły już nawet spowszednieć i w wielu miejscach się zdegenerować, coraz większe uznanie zyskuje natomiast panel obywatelski zainicjowany w Gdańsku za prezydentury Pawła Adamowicza.

Pytanie o przyszłość

W takiej sytuacji wybory w 2018 r. okazały się znacznie trudniejsze, tym bardziej że odbywały się w cieniu krajowej polityki i narastającej polaryzacji sceny politycznej. Elekcja zwłaszcza w metropoliach miała charakter plebiscytowy, co od razu skazywało wysiłki kandydatów ruchów miejskich na niepowodzenie. Czy jednak niepowodzenie i brak spektakularnych wyników w 2018 r. oznacza przegraną? I jaka powinna być dalsza strategia ruchów miejskich, zwłaszcza gdy tematyka lokalna i samorządowa staje się tematem krajowego sporu politycznego?

Dobre tematy dla kolejnego Kongresu, organizatorzy zamiast jednak narzucać swoje priorytety, zdecydowali się budować program spotkania demokratycznie, zapraszając uczestników do zgłaszania propozycji i ich wyboru na drodze głosowania. W ten sposób powstał katalog zagadnień, którymi rzeczywiście żyją miasta i miejscy społecznicy: starzenie się mieszkańców, pułapki i fikcja partycypacji, transport publiczny, miasto i klimat, jak pogodzić zaangażowanie społeczne z oficjalną funkcją radnego/radnej, drenaż mózgów z mniejszych miejscowości oraz wielu innych.

Polska średnich miast

Dominowała perspektywa średnich i małych miast, które wcześniej niezbyt mocno były obecne w ruchach miejskich. Jak tłumaczy Paweł Kubicki, badacz miasta i ruchów miejskich z Uniwersytetu Jagiellońskiego, to pojawienie się mniejszych ośrodków w debacie o kwestii miejskiej można łatwo wytłumaczyć procesami społeczno-politycznymi ostatnich lat.

Scena aktywistyczna w metropoliach mocno się zróżnicowała, wkroczyły ruchy kobiece, sporą część aktywistycznej energii wchłonęła partia Razem, część ludzi związanych z ruchami miejskimi z dużych miast zaangażowało się w Wiosnę Roberta Biedronia. O ile więc w metropoliach szyld ruchów miejskich stracił świeżość i młodym aktywistom kojarzy się już nawet z mieszczaństwem, o tyle w mniejszych miastach jest wygodną etykietą dla lokalnego zaangażowania.

Tym bardziej że narastają problemy strukturalne w małych i średnich miastach, ujawniające często kryzys dotychczasowego modelu samorządowej władzy. Pomysł więc, by jechać do Ostródy i Iławy, okazał się strzałem w dziesiątkę nie tylko ze względów merytorycznych. Lokalne środowisko związane ze Stowarzyszeniem RzeczJasna wspierane przez starostę powiatu ostródzkiego i burmistrza Iławy doskonale poradziło sobie z niełatwą logistyką. Jakość organizacji miała niewątpliwie wpływ na atmosferę i jakość rozmów, bardzo często gorących i szczerych, ale prowadzonych z nastawieniem na porozumienie, a nie na eskalację konfliktu.

Trudne rozmowy, dobre rozmowy

Ważnym punktem programu okazała się wizyta prezydent Gdańska Aleksandry Dulkiewicz, która przyjechała na Kongres, by porozmawiać m.in. o „21 tezach samorządowych” przyjętych przez samorządowców 4 czerwca w Gdańsku. Tezy te wzbudziły mieszane uczucia wśród aktywistów, bo ich zdaniem są wyrazem korporacyjnej wizji samorządu, w której samorządowcy domagają się większej władzy i silniejszych kompetencji dla siebie, zapominając o mieszkańcach.

Dulkiewicz przekonywała, że tezy są materiałem do konsultacji, a nie gotowymi postulatami, i warto rozmawiać, by się wzajemnie zrozumieć i porozumieć. Pytanie tylko, czy ruchy miejskie powinny przyjmować narzucony przez samorządowców harmonogram? Czy angażować się w konsultacje, które mają się zakończyć 31 sierpnia ogłoszeniem postulatów, by mogły stać się przedmiotem kampanii wyborczej? Wyraźnie widać było nieufność przed tak rozumianym zaangażowaniem w politykę.

Tak, rozmawiajmy i szukajmy porozumienia, ale ze świadomością, że miasta i ich problemy pozostaną niezależne od wyniku jesiennych wyborów. Inni odpowiadali: gdy płonie las, nie powinniśmy zajmować się dyskusjami o pojedynczych wyciętych drzewach, tylko zaangażować w systemową debatę polityczną. W sumie jednak przeważała opinia, by nie dać się uwieść samorządowcom, którzy postanowili mocniej wejść w politykę i poparcie opozycji.

Ruchy miejskie wobec polityki

Co więc dalej? Z tym pytaniem mierzyła się debata zamknięcia Kongresu. Wszyscy mieli świadomość, że zbliżające się wybory będą przełomowe, bo ich wynik będzie miał znaczenie ustrojowe. PiS nie ukrywa swojego antydecentralizacyjnego i antysamorządowego nastawienia, więc ewentualna wygrana oznaczać będzie dalsze osłabianie samorządu i kompetencji lokalnych wspólnot w samorządzeniu się.

Co jednak taka zmiana oznaczałaby dla ruchów miejskich i możliwości ich działania? Kongres Ruchów Miejskich wybrał nowy zarząd, z przewodniczącą Martą Bejnar-Bejnarowicz z Gorzowa Wielkopolskiego i silną reprezentacją małych i średnich miast. Mają o czym myśleć, najważniejsze jednak, że mogą liczyć na zgraną, choć rozproszoną po całej Polsce sieć ludzi gotowych angażować się w sprawy z pozoru beznadziejne, a często o kluczowym znaczeniu dla przyszłości miast i ich mieszkańców.

Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Wyjątkowo długie wolne po Nowym Roku. Rodzice oburzeni. Dla szkół to konieczność

Jeśli ktoś się oburza, że w szkołach tak często są przerwy w nauce, niech zatrudni się w oświacie. Już po paru miesiącach będzie się zarzekał, że rzuci tę robotę, jeśli nie dostanie dnia wolnego ekstra.

Dariusz Chętkowski
04.12.2024
Reklama