– W Polsce inność stała się stygmatem, a rasizm postawą, której nikt już się nie wstydzi – mówił prof. Michał Buchowski z Instytutu Etnologii i Antropologii Kulturowej podczas konferencji na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu. – Co siedem godzin w Polsce ktoś jest bity ze względu na mało „słowiański” wygląd.
Antropolodzy z całej Polski zebrali się w Poznaniu, aby zamanifestować niezgodę na szerzącą się w Polsce mowę nienawiści oraz kłamliwe i niezgodne ze współczesną nauką twierdzenia dotyczące migracji, uchodźców, wielokulturowości, tożsamości narodowej, etniczności i religii.
Nadzwyczajny zjazd „Antropolodzy przeciw dyskryminacji” pełen był mocnych twierdzeń. Zgromadzeni antropolodzy kulturowi, społeczni, etnolodzy, etnografowie i muzealnicy licznie przybyli do Poznania, aby przedyskutować, co mogą zrobić wobec szerzącej się w Polsce dyskryminacji i mowie nienawiści. I chociaż ciężko mówić o jednomyślności i braku akademickiego dzielenia włosa na czworo, to jednak wydaje się, że w środowisku akademickim coś drgnęło.
Poza ogłoszeniem Manifestu Etnologów i Antropologów Polskich Przeciw Dyskryminacji naukowcy zaprosili resztę humanistów do wspólnych działań i postulowali budowę i stworzenia szerokiego frontu oporu przeciw mowie nienawiści, rasizmowi i ksenofobii.
Czy naukowcy dadzą opór dyskryminacji? Na pewno będzie to zadaniem niezwykle trudnym, szczególnie że zjazd nie wypracował jednolitej strategii dalszego działania. Pojawiło się za to całe mnóstwo pomysłów, od tych najbardziej ogólnikowych (takich jak przedstawione hasła pracy u podstaw) aż do bardzo konkretnej propozycji, jaką było uzupełnianie haseł w Wikipedii o rzeczową wiedzę dotyczącą innych kultur i mechanizmów społecznych. Czy którykolwiek z postulatów znajdzie odbicie w rzeczywistości, a co ważniejsze: czy antropolodzy trafią ze swoją wiedzą do szerszego grona odbiorców?
Uczeni opuszczają wieżę
Trzeba przyznać, że sytuacja antropologów należy do wyjątkowo skomplikowanych. Antropologia jest nauką, która poprzez obserwację bardzo szeroko pojętej kultury próbuje odkryć głębszą prawdę o człowieku. Współcześnie naukowcy tej dziedziny bardzo chętnie podejmują tematykę dyskryminacji, nierówności społecznych, rasizmu i alienacji, a przez długie lata badań ich wiedza dotycząca tego, jak powstaje, stała się niezwykle drobiazgowa. Jednak mimo doświadczeń, badań i analiz naukowcy nie są w stanie przeciwdziałać chociażby polskiej nienawiści względem uchodźców.
Jak zaznaczała podczas konferencji dr Magdalena Radkowska-Walkowicz z IEiAK UW, mimo swojej wiedzy naukowcy są zupełnie bezradni: – Przeanalizowaliśmy mechanizmy wykluczenia, jednak nie słuchają nas ani politycy, ani dziennikarze, ani rozmówcy, ani nasze rodziny. Wiemy, skąd się biorą rasizm i ksenofobia, ale nie potrafimy zapobiegać ich powstawianiu.
W pewnym sensie konferencja antropologów była wyrazem olbrzymiej bezsilności, wynikającej z szerzącej się fali nienawiści. Antropologia nie jest dziedziną szczególnie znaną i popularną w naszym kraju, a towarzyszące jej założenia metodologiczne nakazują badaczom zaniechać oceny.
– Cisza nam już nie pomoże – mówił na konferencji Kuligowski. – Okrzyk „tu jest Polska” już mi obrzydł, całe szczęście tu nikt nie musi go wznosić. Musimy wykazać odwagę cywilną, z której nigdy nie słynęliśmy, ale dziś nie możemy stać z boku i jedynie przyglądać się naszej rzeczywistości.
Jak zaznaczono na początku konferencji, zebrani na niej antropolodzy występują przede wszystkim w obronie powszechnego prawa do równości, które jest dziś łamane, a stanowi fundament naszej cywilizacji.
Jak zaznaczała prof. Katarzyna Kaniowska z Uniwersytetu Łódzkiego, u podstaw antropologii leży przekonanie o tym, że natura ludzka jest jedna oraz że człowiek jest istotą racjonalną. Oznacza to, że nieważne, jak bardzo pozornie różnimy się od siebie kulturowo, wszyscy mamy taką samą naturę, możemy szukać porozumienia i żyć w harmonii. Zjazd pokazał, że antropolodzy są gotowi wyjść z tą wiedzą poza obręb uczelni i starać się przeciwdziałać agresji i nienawiści na tle rasowym i kulturowym. Pytaniem pozostaje, czy ktokolwiek zechce ich posłuchać.