Polacy kochają narzekać na pogodę, ale czy (biorąc pod uwagę aurę panującą pod naszą szerokością geograficzną) można mieć o to do nas pretensje? Krótkie lato, mokra i zimna jesień, szara i ciemna zima. Dlatego trudno znaleźć osobę, która z utęsknieniem nie wypatrywałaby wiosny.
Niestety w tym roku i ta postanowiła nas nie rozpieszczać. Kwiecień, jak to kwiecień, był kapryśny, ale dzięki ludowym przysłowiom udało nam się przełknąć wiadomość o opadach śniegu i spokojnie odczekać do maja. Jednak ten miesiąc okazał się równie wymagający. Duże przymrozki, a nawet opady śniegu spędzają sen z oczu nie tylko „działkowiczom”, ale przede wszystkim rolnikom, sadownikom i pszczelarzom. Pogodowy zawód jest tym większy, że tym razem ludowe mądrości są zdecydowanie po naszej stronie. Wszak w maju powinno być „jak w raju”. Dlatego zmusiło nas to do zadania pytania: co z tą wiosną?
Dlaczego w maju spadł śnieg?
Niestety, jak twierdzi prof. Krzysztof Błażejczyk z Zakładu Geoekologii i Klimatologii Państwowej Akademii Nauk, śnieg w maju wcale nie jest aż tak niezwykły, jak chcielibyśmy uważać: – Oczywiście, mamy do czynienia z pewną anomalią pogodową i to, co się dzieje, nie jest typowe, ale nie można również powiedzieć, aby nigdy nie miało miejsca.
Jak twierdzi profesor, opady śniegu w maju zdarzały się już wcześniej, z tym że mamy tendencje do wypierania takich wypadków z pamięci. Z danych Centrum Badań Kosmicznych Polskiej Akademii Nauk wynika, że podobnie śnieżny maj miał miejsce w 2011 roku, czyli relatywnie niedawno. Z pewnością stanowi to niewielką pociechę dla osób tęskniących za majowymi śniadaniami na balkonie, ale w zupełności wystarczy do udowodnienia, że