Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Nauka

Amazonia jest na granicy przetrwania. Kiedyś będzie przypominać step

Według danych Peterson Institute for International Economics w Waszyngtonie Amazonia znajduje się już teraz w stanie tak katastrofalnym, że lada moment może przestać być samowystarczalna jako ekosystem. Według danych Peterson Institute for International Economics w Waszyngtonie Amazonia znajduje się już teraz w stanie tak katastrofalnym, że lada moment może przestać być samowystarczalna jako ekosystem. Forum
Najnowsze badania wskazują, że już za dwa lata dżungla może przestać generować wystarczająco dużo opadów deszczu, by sama się nawadniała i utrzymała obecną powierzchnię. Dla świata to katastrofa, dla Jaira Bolsonaro – czysty zysk.

Degradacja amazońskich lasów tropikalnych nie jest oczywiście zjawiskiem nowym. Ale odkąd władzę w Brazylii przejął Jair Bolsonaro – ultraprawicowy ekstremista, homofob i kłamca klimatyczny – katastrofa w dżungli niewiarygodnie przyspieszyła. Najpierw zaczęły szaleć koncerny wydobywcze i branża drzewna. Potem nadeszły rekordowe pożary, spowodowane głównie przez farmerów, wypalających puszczę pod pastwiska dla bydła. INPE, narodowa agencja kosmiczna używająca własnych satelitów do obserwacji stanu środowiska naturalnego w tym kraju, poinformowała latem, że obszar objęty wycinką w Amazonii był o 222 proc. większy niż 12 miesięcy wcześniej.

Czytaj także: Amazonia i hipokryzja świata

Amazonia wkrótce będzie jak step

Najnowsze raporty pokazują jednak coś, co na ludzką wyobraźnię działa dużo mocniej niż suche liczby. Według danych Peterson Institute for International Economics w Waszyngtonie Amazonia znajduje się już teraz w stanie tak katastrofalnym, że lada moment przestanie być samowystarczalna jako ekosystem i zacznie się gwałtownie kurczyć nawet bez ingerencji człowieka. W 2021 r. dżungla może osiągnąć poziom, na którym nie będzie w stanie już wytwarzać wystarczająco dużo opadów deszczu, by samą siebie nawodnić.

Konsekwencją będzie coraz szybsze pustynnienie, zwłaszcza na granicach dżungli. Amazonia będzie samoczynnie, dzień po dniu, zamieniać się w step, na którym bujna roślinność tropikalna zacznie wymierać i ustępować co najwyżej wysokim trawom i pojedynczym zalesionym wyspom. Farmerzy nie będą musieli już wypalać dżungli, bo dżungla będzie się w praktyce wypalać sama.

Ciężko nawet opisać wszystkie konsekwencje autodestrukcji Amazonii. Ograniczenie zalesionej powierzchni spowoduje, że w atmosferze znajdzie się więcej dwutlenku węgla, co z kolei przyspieszy katastrofę klimatyczną na całym świecie. Nie mówiąc już o wielkim wymieraniu gatunków. Zaburzone zostaną też bilanse wodne na kontynencie, bo Amazonka i cały grawitujący wokół niej ekosystem ma bezpośredni wpływ niemal na każdą żyjącą istotę w Ameryce Południowej. Dlatego pustynnienie może przełożyć się na kryzys wodny dużej skali.

Czytaj także: Z Kanału Panamskiego znika woda, a z nią pieniądze

Fatalne skutki wycinki dżungli

Nie wszyscy eksperci wierzą autorce raportu, ekonomistce Monice De Bolle. Większość jest zdania, że wyznaczenie daty punktu, z którego nie ma już odwrotu, na 2021 r. jest zbyt radykalne. Carlos Nobre, brazylijski klimatolog z uniwersytetu w Säo Paolo i jeden z najczęściej cytowanych ekspertów zajmujących się deforestacją Amazonii, zwraca uwagę, że aby założenia De Bolle się sprawdziły, wycinka musiałaby przyspieszyć prawie czterokrotnie w najbliższych dwóch latach. Oznaczałoby to wzrost z 18 tys. km kw. wyciętych od stycznia tego roku do 70–75 tys. km kw. rocznie przez następne 24 miesiące. Zdaniem klimatologa to co prawda mało prawdopodobne, ale nie niemożliwe, biorąc pod uwagę tempo deforestacji i politykę rządu Bolsonaro.

Dla prezydenta Brazylii Amazonia to przede wszystkim ogromne tereny inwestycyjne i kopalnia złota – dosłownie i w przenośni. Odkąd przejął władzę 10 miesięcy temu, praktycznie całą politykę krajową podporządkował obsesyjnej wręcz eksploatacji lasów tropikalnych. Od razu po zaprzysiężeniu zapowiedział wycofanie Brazylii z paryskiego porozumienia klimatycznego, obciął o 95 proc. finansowanie terenowych przedstawicielstw ministerstwa środowiska, zlikwidował narodową agencję ekologiczną. Do tego doszła ogromna liczba nowych koncesji dla firm naftowych i górniczych, które teraz grzebać w amazońskiej ziemi mogą praktycznie bez przeszkód.

Następni w kolejce byli meblarze, przedsiębiorcy z branży papierowej i hodowcy bydła. Tym pierwszym Bolsonaro szybko pozwolił rąbać drzewa, a tych drugich legitymizował przed międzynarodową opinią publiczną jako obrońców tradycji i kultury. Kiedy aktywiści oskarżali farmerów o celowe podpalanie dżungli, prezydent tłumaczył, że „dzieje się to w Brazylii co roku”.

W sukurs przychodził mu minister środowiska Ricardo Salles, który na każdym kroku podkreśla, że rządowa polityka wobec Amazonii jest spełnieniem obietnic wyborczych. W czasie kampanii Bolsonaro zapowiadał, że przyniesie na te tereny rozwój cywilizacyjny i gospodarczy – bez względu na koszty. Trudno mu odmówić konsekwencji.

Apel naukowców: Sadźmy lasy!

Jair Bolsonaro niszczy kraj i planetę

Salles jest postacią równie kontrowersyjną co Bolsonaro. Gdyby oceniać jego decyzje i wystąpienia bez znajomości urzędu, który sprawuje, można by założyć, że jest ministrem nie środowiska, ale finansów, a już na pewno – że jest lobbystą siedzącym w kieszeni wielkich korporacji. Rzadko wypowiada się na tematy związane ze środowiskiem naturalnym, większość czasu poświęcając na spotkania z przedstawicielami przemysłu ciężkiego.

Na początku tego miesiąca odbył tournée po siedzibach gigantów z branży chemicznej i motoryzacyjnej, takich jak BASF, Bayer, Volkswagen i Mercedes-Benz. Jak ujawnił zajmujący się ekologią portal Unearthed, tematem spotkań miały być m.in. decyzje rządu Bolsonaro o zwiększeniu limitów użycia pestycydów na terenie amazońskiej dżungli.

Brazylijski prezydent bardzo nie lubi, kiedy mówi mu się, że niszczy kraj i planetę jednocześnie. Kiedy INPE opublikowała wyniki swoich obserwacji satelitarnych, wpadł w szał i nakazał naukowcom „pokazywać swoje raporty najpierw jemu, a dopiero potem wszystkim innym”.

Z kolei latem dyscyplinował Emmanuela Macrona i innych światowych przywódców, którzy oferowali logistyczną i finansową pomoc w walce z pożarami. Patrząc zatem na politykę Bolsonaro względem Amazonii, śmiało można założyć, że dla lasów tropikalnych najgorsze dopiero nadejdzie, a nawet najbardziej drastyczne scenariusze okażą się zbyt optymistyczne.

Czytaj także: Amazonia staje się cmentarzem obrońców dżungli

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kultura

Mark Rothko w Paryżu. Mglisty twórca, który wykonał w swoim życiu kilka wolt

Przebojem ostatnich miesięcy jest ekspozycja Marka Rothki w paryskiej Fundacji Louis Vuitton, która spełnia przedśmiertne życzenie słynnego malarza.

Piotr Sarzyński
12.03.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną