Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Nauka

Chiny chcą zwalczyć plastikowe torebki. A reszta świata?

Zaśmiecanie planety plastikiem zagraża bioróżnorodności, ale i przyczynia się do katastrofy klimatycznej: w 2019 r. produkcja, przetwarzanie i recykling plastiku odpowiadały za takie same emisje co 189 elektrowni węglowych. Zaśmiecanie planety plastikiem zagraża bioróżnorodności, ale i przyczynia się do katastrofy klimatycznej: w 2019 r. produkcja, przetwarzanie i recykling plastiku odpowiadały za takie same emisje co 189 elektrowni węglowych. European Parliament / Flickr CC by 2.0
Wałbrzych jako pierwsze polskie miasto zakazał stosowania plastikowych jednorazówek. Czy Warszawa i reszta kraju pójdą tym śladem? W odchodzeniu od plastiku jesteśmy daleko za państwami Afryki i Azji.

Dla wielu zachodnich komentatorów Melati Wijsen, 19-letnia Indonezyjka z Bali, na tegorocznym Światowym Forum Ekonomicznym pozostawała w cieniu dwa lata młodszej aktywistki ze znacznie chłodniejszej części świata – Grety Thunberg. Ale w Azji to Melati jest twarzą pokolenia, które ma dość dewastacji środowiska. Kampania, którą wraz z młodszą siostrą Isabel prowadzi od 2013 r., ma bardzo konkretny cel – globalny zakaz stosowania torebek foliowych.

Nie wiadomo, czy wałbrzyscy radni znają Melati, ale pod koniec stycznia przyjęli pierwszą w Polsce uchwałę, która aktywistce na pewno by się spodobała. Od 21 marca 2020 r. w całym mieście ma obowiązywać zakaz używania foliówek. W wybranych strefach, np. na Zamku Książ, zakaz będzie znacznie szerszy: obejmie sprzedaż, używanie, a nawet posiadanie jednorazowych plastików każdego rodzaju, w tym słomek i kubków.

Czytaj też: Łatanie torebkowej dziury. Rząd kompromituje się w walce z plastikiem

Choć w polskich warunkach uchwała wychodzi przed szereg, to na świecie podobne przepisy stają się normą. Najlepszym dowodem jest decyzja władz Chin, największego producenta plastikowych odpadów, które do końca 2020 r. zakażą stosowania jednorazówek w największych miastach, a do 2022 r. w całym kraju.

5 bilionów, zerowy recykling

Na Bali plastikowe odpady są wszędzie. Na słynnej plaży w Kucie w trakcie odpływu da się czasem łatwo zobaczyć, dokąd sięga woda w trakcie przypływu, sądząc po rozsianych po piasku butelkach, workach itd. Po kryzysie 2017–18 sytuacja nieco się poprawiła, m.in. dzięki działaniom Melati, obowiązującemu od połowy 2019 r. zakazowi stosowania foliówek i wysiłkom ekip sprzątających. Ale Indonezja pozostaje drugim co do wielkości producentem plastikowych odpadów na świecie, a cały region Azji Południowo-Wschodniej zużywa olbrzymie ilości foliówek. W lokalnym sklepie – 7 Eleven w Tajlandii, Indomarkecie w Indonezji czy FamilyMarcie w Malezji – sok w plastikowej butelce kasjerzy owiną w dwie foliowe jednorazówki, do których wrzucą jeszcze zafoliowaną słomkę (w Tajlandii od początku 2020 r. rząd wprowadził dobrowolny, ale dość powszechnie stosowany zakaz używania jednorazówek).

Na tle słomek i folii (oraz kubków, nakrywek, patyczków kosmetycznych czy sztućców) torebki są teoretycznie najmniejszym złem, bo technicznie da się je ponownie przetwarzać. W zasadzie tylko technicznie. ONZ szacuje, że na świecie co roku produkuje się 5 bln torebek z plastiku, zwykle bardzo cienkiego, a według różnych szacunków recyklingowi podlega nie więcej niż 1 proc. Można więc o nich mówić, że to też jednorazówki. Zwykle są wyrzucane, gdzie popadnie, a nawet ta niewielka część, która trafia do śmietników przeznaczonych na odpady do ponownego przetworzenia, często jest rozwiewana w trakcie transportu lub w punkcie recyklingu.

Zobacz też: 13 mało znanych faktów na temat plastikowych zanieczyszczeń

Produkcja, przetwarzanie i recykling plastiku – ogromny koszt dla środowiska

Trudno o precyzyjne dane dotyczące poszczególnych rodzajów jednorazowych plastików. Uważa się, że biliony nieprzetworzonych torebek zagrażają zwłaszcza zwierzętom, które je zjadają lub się w nie zaplątują, często przez to ginąc. Najwięcej plastiku ostatecznie gromadzi się w oceanach – to ok. 8 mln ton tworzyw sztucznych rocznie (80 proc. trafia tam z lądu, najczęściej przez rzeki), a według szacunków ONZ przy obecnym tempie zużycia plastiku do 2050 r. będzie go w oceanach więcej niż ryb.

Od niedawna eksperci zaczęli zwracać uwagę, że zaśmiecanie planety plastikiem zagraża nie tylko bioróżnorodności, ale i przyczynia się do katastrofy klimatycznej. Według raportu CIEL w 2019 r. produkcja, przetwarzanie i recykling plastiku odpowiadają za takie same emisje co 189 elektrowni węglowych (do 2050 r. przelicznik ten może wzrosnąć do ponad 600). Przetwarzanie plastiku na wszystkich etapach generuje ok. 800 mln ton emisji ekwiwalentu CO₂ rocznie – to ponad 2 proc. całkowitej emisji na świecie. Autorzy raportu zwracają uwagę, że nie chodzi tylko o to, że 99 proc. plastików jest wytwarzanych z paliw kopalnych, ale i o to, że ich produkcja i przetwarzanie są bardzo energochłonne, a spalanie – coraz popularniejsza metoda utylizacji odpadów – wytwarza ogromne ilości zanieczyszczeń.

Raport szacuje, że jeśli nie spowolnimy produkcji plastiku, do 2050 r. przemysł wytwarzania i przetwarzania go zużyje 10–13 proc. całego pozostałego budżetu węglowego (czyli ilości CO₂, którą ludzkość może wyprodukować, zanim zmiany klimatu staną się nieodwracalne).

Przykład z Globalnego Południa

Zakaz stosowania jednorazowych plastików to niewielki, ale względnie prosty krok do redukcji zanieczyszczenia, który na dodatek sprawdza się już od prawie dwóch dekad. Co więcej, to kraje Globalnego Południa – statystycznie produkujące znacznie więcej odpadów plastikowych (w formie jednorazówek albo poprzez brak recyklingu wielorazowych tworzyw) – rozpoczęły ten trend. Pierwszy był Bangladesz, który zakazał foliówek już w 2002 r.

Czytaj też: Nikt nie chce być śmietnikiem. Kraje Azji odsyłają odpady

Kraje stosują różne metody walki z jednorazowym plastikiem – niektóre całkowicie go zakazują (np. Kolumbia, Indie i większość państw Afryki Subsaharyjskiej), inne mają takie zakazy na poziomie regionalnym (np. Australia i Stany Zjednoczone), inne wprowadzają opłaty (tak jest w Polsce i w wielu krajach Unii). W stosunkowo niewielu miejscach zakazy i opłaty są dobrowolne (m.in. w Niemczech, Szwajcarii i Tajlandii). Nawet symboliczne dopłaty powodują gwałtowny spadek ich popularności – w Irlandii obowiązująca od 2002 r. opłata 15 centów za torebkę zmniejszyła ich użycie o ponad 90 proc.

Denialiści mogą uważać, że decyzje takie jak w Wałbrzychu – czy nawet podobny zakaz w skali całej Polski – niewiele zmienią. To nieprawda. Nie tylko dlatego, że Polska w rankingu zużycia foliówek na głowę plasuje się w europejskiej czołówce. Doświadczenia innych krajów pokazują, że odwrót od takich torebek nie jest skomplikowany i nie wywołuje furii w społeczeństwie (w Tajlandii po dwóch tygodniach od wprowadzenia zakazu ponad 80 proc. mieszkańców co do zasady popierało tę decyzję). Dużą rolę odgrywa wyrobienie nawyków – drobna opłata wystarczy, by skłonić do korzystania z własnych, wielorazowych toreb na zakupy.

Te prawdziwie jednorazowe plastiki, których po prostu nie da się recyklingować, będą w Unii zakazane od 2021 r. Przyzwyczajenie się do braku plastikowych słomek czy nakrywek do kubków do kawy na wynos będzie pewnie trudniejsze. Ale wszystkie te produkty mają swoje wielorazowe (np. bambusowe czy szklane) odpowiedniki.

Czytaj także: Czy, kiedy i jak plastik zniknie z krajów Unii Europejskiej?

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kultura

Mark Rothko w Paryżu. Mglisty twórca, który wykonał w swoim życiu kilka wolt

Przebojem ostatnich miesięcy jest ekspozycja Marka Rothki w paryskiej Fundacji Louis Vuitton, która spełnia przedśmiertne życzenie słynnego malarza.

Piotr Sarzyński
12.03.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną