Niewiele takich lasów zostało w Polsce. Na łagodnych wzniesieniach Pogórza Przemyskiego i Gór Sanocko-Turczańskich rosną buki, jodły i jawory, z których wiele pamięta czasy, gdy tereny te były częścią monarchii austro-węgierskiej. Można tu spotkać wilka i niedźwiedzia, a przy dużym szczęściu także rysia czy żbika, wypatrzeć gigantycznego orła przedniego czy sóweczkę. Tereny te docenili peerelowscy dygnitarze i w latach 70. minionego wieku zbudowali w Arłamowie ośrodek wypoczynkowy Urzędu Rady Ministrów, do którego przyjeżdżali na polowania przywódcy polityczni z całego świata. Ukrytą w gęstych karpackich lasach rezydencję odwiedzili m.in. Leonid Breżniew, szach Iranu Mohammad Reza Pahlavi, Josip Broz Tito i Valery Giscard Estaing. Wreszcie to tutaj w 1982 r. internowany był przez kilka miesięcy Lech Wałęsa.
Dziś rządowy ośrodek już nie istnieje, a w jego miejscu drogi hotel przyciąga prominentnych myśliwych. Jodły i buki znikają pod piłami. Lasy Państwowe prowadzą intensywne wycinki, nie oszczędzając drzew o wymiarach pomnikowych.
– Obserwujemy stałą, postępującą degradację tego terenu. Tam, gdzie był starodrzew, teraz jest przerzedzony las. Niszczony jest obszar niezwykle cenny przyrodniczo, są tu enklawy starych lasów, które porastały Karpaty – mówi Łukasz Synowiecki, aktywista z Inicjatywy Dzikie Karpaty.
Ekolodzy z tej inicjatywy zorganizowali blokadę czterech dróg zrywkowych do siedmiu wydzieleń leśnych (wydzielenie to elementarna jednostka opisu lasu i planowania gospodarki leśnej), w których w tym roku zaplanowane są największe wycinki w pobliżu rezerwatu Turnica koło Arłamowa.
Wiosna na blokadzie wycinki w planowanym Turnickim Parku Narodowym Walczymy o jeden z najlepiej zachowanych górskich lasów w Polsce dla nas, dla przyszłych pokoleń, dla wszystkich istot.
— Inicjatywa Dzikie Karpaty (@IKarpaty) May 12, 2021
Udostępniaj, wspieraj, dołącz. Chrońmy stare lasy, zanim nam je wytną. pic.twitter.com/cLf6qOj9rA
Wysoko na drzewach zawisły platformy z namiotami. „Platforma usytuowana jest na oznaczonej jodle. W jej pobliżu pomarańczowe kropki [oznaczające drzewa przeznaczone do wycinki – dopisek autorki] widnieją również na wielu innych drzewach. Dzięki takiej lokalizacji jesteśmy w stanie uratować całkiem spory fragment lasu. Znajduje się tu wiele pięknych starych drzew, kilka oznaczonych literą E jako biocenotyczne, czyli szczególnie cenne z chronionymi roślinami i grzybami bądź zasiedlone przez ptaki. Mimo to wokół nich zaplanowana jest intensywna wycinka, która nie tylko bezpowrotnie zniszczy to piękne miejsce, ale zakłóci lęg ptaków i zmieni warunki bytowania chronionych mszaków” – tak o jednej z nich piszą aktywiści w mediach społecznościowych.
Czytaj także: Czyj jest las? Dlaczego mapa wycinek zezłościła leśników?
Spór o przyrodę
Tymczasem leśnicy utrzymują, że pod ich rządami przyroda ma się świetnie. – Gospodarka leśna prowadzona tu od 75 lat w obecnej formie zapewnia zarówno trwałość, jak i wzrost zasobów przyrodniczych, przy jednoczesnym wykorzystaniu części tych zasobów na potrzeby gospodarki kraju i obywateli. Przypominamy, że lesistość obszaru Nadleśnictwa Bircza zwiększyła się z 36 proc. w 1946 r. do 62 proc. obecnie. Średni wiek drzewostanów zwiększył się w ciągu tego okresu z 53 do 86 lat – tłumaczy Edward Marszałek, rzecznik prasowy Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krośnie.
Tyle że do wzrostu lesistości przyczynili się nie tylko leśnicy, ale też Akcja Wisła, czyli powojenne wysiedlenia wsi w pasie przygranicznym, a przede wszystkim powstanie myśliwskiego eldorado, czyli „państwa arłamowskiego”. Łukasz Synowiecki przypomina też o długu wymierania, który polega na tym, że nawet jeśli zatrzymamy to, co się dzieje, to i tak nie uratujemy wielu gatunków, bo jest na to za późno, gdyż pewne procesy już się dzieją.
Czytaj także: Wycinka do potęgi. Kto zarabia na handlu polskim drewnem?
Właśnie to za chwilę może spotkać Puszczę Karpacką, przerzedzaną przez pilarzy. – Widzę, jak bardzo tu się zmieniło przez ostatnie trzy lata, od kiedy jest nowy dziesięcioletni Plan Urządzania Lasu. Niezwykle cenne, turnickie lasy są dewastowane – wycinane są stare, biocenotyczne drzewa: dziuplaste, z gniazdami, z gatunkami chronionymi mchów, porostów oraz wątrobowców. Przez dwa lata pracowałam tu przy monitoringu gatunków chronionych i coraz trudniej mi poznać ten las. Ciężko znaleźć większy fragment, który nie jest zdewastowany przez gospodarkę Lasów Państwowych – mówi Edyta Podobas, aktywistka uczestnicząca w proteście.
Główny postulat aktywistów to utworzenie Turnickiego Parku Narodowego obejmującego obszar 18 tys. ha. – Ale że w obecnym systemie prawnym utworzenie parku narodowego nie jest realne, to mamy dwa postulaty „na już”: wstrzymanie wycinek i polowań oraz utworzenie rezerwatu „Reliktowa Puszcza Karpacka” – mówi Łukasz Synowiecki.
Czytaj także: Obywatel walczy o las
Wieloletnie boje o Turnicki Park Narodowy
Pomysł utworzenia parku narodowego na Pogórzu Przemyskim pojawił się już 35 lat temu. W 1993 r. na zlecenie ówczesnego wojewody przemyskiego powstała dokumentacja przyrodnicza, która jasno pokazała, dlaczego tereny te zasługują na szczególną ochronę: byłby to jedyny w Polsce park narodowy reprezentujący krainę pogórza z rozległymi, przeważnie o cechach naturalnych, lasami zdominowanymi przez zbiorowiska grądowe i w mniejszym stopniu buczynę karpacką ze starodrzewami jodłowymi stanowiącymi ostoje rzadko występujących gatunków drapieżników. Na obszarze tym po dawnych wsiach pozostały półnaturalne zbiorowiska łąkowe, a różnorodność gatunkowa stawia to miejsce wyżej w ogólnej ocenie niż kilka innych parków narodowych.
Wiosna w #PuszczaKarpacka nabiera rozpędu! Planujecie wypad do lasu / w góry / na rower? Koniecznie odwiedźcie planowany @TurnickiPN
— Inicjatywa Dzikie Karpaty (@IKarpaty) May 11, 2021
na Pogórzu Przemyskim - miejsce wyjątkowe i wciąż mało znane.
Najbliższa okazja? Edycja @wspolnylas - już 16 maja! pic.twitter.com/uxpXhovLqy
Czytaj także: Nie ma mocnych, by powstały w Polsce nowe parki narodowe
Jak to się stało, że na pogórzu przetrwały pozostałości Puszczy Karpackiej, mimo że przed II wojną światową było tu gęste zaludnienie? Tereny te były oddalone od głównych ciągów komunikacyjnych i linii kolejowych, a podlegały w dużej części najpierw władzy królewskiej, a później Skarbowi Austro-Węgier i Polskiej Akademii Umiejętności w Krakowie, co uchroniło je przed intensywną eksploatacją. Wycinki ruszyły w dwudziestoleciu międzywojennym i już wtedy naukowcy protestowali przeciwko niszczeniu cennych drzewostanów.
Wówczas wojna przerwała dyskusję o ochronie przyrody, a temat parku narodowego wrócił 35 lat temu. Wielokrotne apele przyrodników pozostały jednak bez odzewu. Najpierw temat umarł, gdyż w 1995 r. powstał Magurski Park Narodowy, a nie znalazły się zasoby finansowe na utworzenie w tym samym czasie dwóch parków. Później weszły przepisy uzależniające powstanie parku narodowego od zgody samorządu, zaś zdominowane przez leśników samorządy podkarpackie uważają tę formę ochrony przyrody za atak na mieszkańców, którym miałoby zabraknąć drewna na opał i środków do życia i nie przyjmują argumentów, że wcale tak nie będzie.
Czytaj także: Kasa w lasach, czyli po co PiS Lasy Państwowe
Pomysł utworzenia Turnickiego Parku Narodowego poparła w 2011 r. Państwowa Rada Ochrony Przyrody, wskazując m.in. na to, że występują tu gatunki owadów charakterystycznych dla lasów pierwotnych, rosną tu lasy o znacznym stopniu naturalności, występują na tym obszarze duże ssaki drapieżne oraz rzadkie gatunki ptaków, jest to ważny korytarz migracyjny dla zwierząt.
Przyrodnicy zatem starają się, żeby chociaż powstał rezerwat, który objąłby najcenniejszą część projektowanego Turnickiego Parku Narodowego. Do tego, żeby powstał rezerwat, wymagana jest wyłącznie zgoda dyrektora Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska (RDOŚ).
– Pod koniec 2016 r. złożyliśmy pełną dokumentację dla rezerwatu wraz z wnioskiem o jego utworzenie – mówi Radosław Michalski z Fundacji Dziedzictwo Przyrodnicze. – Od samego początku można było mieć wrażenie, że ten rezerwat jest problemowym zagadnieniem. Najpierw fundacja dostała zwrot wniosku z odpowiedzią, że wniosek nie był uzgadniany z RDOŚ, chociaż takie uzgodnienia nie są wymagane prawem. Dopiero za trzecim razem, bo nie poddaliśmy się, RDOŚ przyjął wniosek. Do dziś nie podjął jednak żadnej decyzji w tej sprawie – dodaje Michalski.
Dla RDOŚ powstanie rezerwatu, który zajmowałby areał ponad 8 tys. ha w kilku izolowanych płatach, byłoby dość kłopotliwe. Dla porównania: powierzchnia 96 aktualnie funkcjonujących rezerwatów przyrody na terenie województwa podkarpackiego zajmuje ponad 11 tys. ha.
– Biorąc pod uwagę tak duży obszar i jego fragmentaryzację, należy stwierdzić, że zarządzanie takim obiektem byłoby bardzo trudne, a jego oznaczenie w terenie bardzo kosztowne – mówi Łukasz Lis, rzecznik prasowy RDOŚ w Rzeszowie.
Czytaj też: Jak skutecznie gospodarować lasami
Mimo to RDOŚ twierdzi, że tematem się zajmuje. Zasięgnął opinii Regionalnej Rady Ochrony Przyrody, która podjęła uchwałę, że w sprawie rozszerzenia ochrony rezerwatowej lasów birczańskich należy podjąć rozmowy pomiędzy wnioskodawcą (Fundacją Dziedzictwo Przyrodnicze), RDOŚ w Rzeszowie i zarządcą terenu „w celu wypracowania ostatecznego kształtu proponowanego rezerwatu przyrody”. Spotkanie odbyło się 5 lipca 2018 r. i „zakończyło się deklaracją i wolą dalszych rozmów między FDP a RDLP, mających na celu zapewnienie właściwej ochrony tego terenu, w tym ustalenie zasad współpracy pomiędzy RDLP w Krośnie a Fundacją Dziedzictwo Przyrodnicze”. Wydawałoby się, że jest szansa na utworzenie rezerwatu, ale od spotkania do dziś nic się nie wydarzyło.
Naukowcy regularnie przypominają o konieczności ochrony tych terenów. W październiku 2020 r. ponad 200 naukowców podpisało się pod listem otwartym krytykującym działania Lasów Państwowych w najcenniejszych lasach Bieszczad i Pogórza Przemyskiego, a w kwietniu 2021 r. Komitet Biologii Środowiskowej i Ewolucyjnej PAN zaapelował do wiceministra klimatu i środowiska Edwarda Siarki o podjęcie działań chroniących przyrodę Puszczy Karpackiej.
Ministerstwo Klimatu i Środowiska nie widzi potrzeby tworzenia parku narodowego i wyjaśnia, że w obszarze proponowanej lokalizacji parku narodowego funkcjonuje już sieć rezerwatów przyrody chroniących najcenniejsze obiekty przyrodnicze. Dodatkowo obszar ten jest objęty ochroną w formie obszaru Natura 2000, co zapewnia ochronę najcenniejszych gatunków roślin, zwierząt i grzybów oraz ich siedlisk.
Polska nie tworzy parków narodowych
Na powołanie Turnickiego Parku Narodowego bez zmiany prawa szanse są marne. Parki narodowe chronią zaledwie 1 proc. Polski i obejmują skromną część terenów, które na taką ochronę zasługują. Dla porównania: we Francji parki narodowe stanowią 9,5 proc. powierzchni kraju, we Włoszech 5 proc., a w Niemczech 2,7 proc. Średnia europejska to 3,4 proc. Ostatni park narodowy powstał w Polsce 20 lat temu, a w istniejących co chwila pojawiają się pomysły, żeby wyrwać spod ochrony choćby piędź ziemi: a to budowa kontrowersyjnej drogi przez środek Magurskiego Parku Narodowego, to znów próba oddania fragmentu Świętokrzyskiego Parku Narodowego zakonnikom z klasztoru na Świętym Krzyżu, to znów polowania na gęsi na samej granicy parku narodowego „Ujście Warty”.
Parki narodowe nie powstają, gdyż przepisy wymagają do tego zgody samorządów. A zawsze znajdzie się w nich ktoś, komu ochrona przyrody przeszkadza. Leśnicy i myśliwi, lokalni biznesmeni, mieszkańcy, którzy obawiają się ograniczeń związanych z istnieniem parku.
Czytaj także: Lasy do pieca
Niebagatelną rolę odgrywają też pieniądze. Parki narodowe są niedoinwestowane i słabo opłacają swoich pracowników, podczas gdy Lasy Państwowe wynagrodzenia płacą bardzo hojnie. Nic dziwnego, że leśnicy bronią się rękami i nogami, żeby tereny, na których gospodarują, nie trafiły do parku narodowego – jako pracownicy parku zarobiliby nawet trzykrotnie mniej niż obecnie. Często do tego dochodzą jeszcze starania lobby myśliwskiego – w parkach narodowych jest zakaz polowań, a rezygnacja z atrakcyjnych łowisk nie przychodzi myśliwym łatwo. Tak jest w przypadku projektowanego Turnickiego Parku Narodowego, który obejmowałby część dawnego „państwa arłamowskiego”, którego leśne ostępy nadal przyciągają łowców z kraju i zagranicy.