Nauka

Rakietą do nieszkodliwych balonów. Nad ziemią latają ich tysiące

Balon meteorologiczny wypuszczany z Scripps Pier w San Diego w ramach eksperymentu klimatycznego Balon meteorologiczny wypuszczany z Scripps Pier w San Diego w ramach eksperymentu klimatycznego Mike Blake / Forum
Amerykanie chwalili się, że ich samoloty strąciły trzy potencjalnie groźne „niezidentyfikowane obiekty”. Nie wykluczali nawet, że jeden z nich to UFO. Teraz wycofują się z tego rakiem.

Myśliwiec F-22 użył wartej ponad 400 tys. dol. rakiety, żeby zniszczyć balon kosztujący maksymalnie kilkadziesiąt dolarów. Tę sensacyjną informację podał niedawno brytyjski dziennik „The Guardian”, a chodziło o jeden z trzech „niezidentyfikowanych obiektów”, które w ostatnim czasie zestrzeliło lotnictwo USA.

Akcja była pokłosiem afery z chińskim balonem, który miał przelatywać nad Stanami Zjednoczonymi, szpiegując instalacje wojskowe. Amerykanie strącili go 4 lutego blisko wybrzeża Karoliny Południowej.

Czytaj także: Putin mówi „spasiba”. Komu jeszcze przydał się chiński balon nad Ameryką

W zdarzenie może być zamieszana obca cywilizacja

Informacja na ten temat trafiła na czołówki światowych mediów, a w USA rozpętała się polityczna burza, gdy konserwatywni przeciwnicy obecnej administracji zaczęli oskarżać ją o zbyt opieszałą reakcję na groźne działania Chińczyków. Wojsko, niejako w odpowiedzi na tę krytykę, szybko strąciło kolejne trzy „niezidentyfikowane obiekty”, w tym jeden w kształcie oktagonu nad jeziorem Huron.

Przez chwilę zapachniało nawet wielką sensacją. Gen. Glen VanHerck, szef amerykańskiego Dowództwo Obrony Północnoamerykańskiej Przestrzeni Powietrznej i Kosmicznej (NORAD) i Dowództwa Północnego Stanów Zjednoczonych, stwierdził bowiem podczas konferencji prasowej, iż nie może wykluczyć, czy w zdarzenie nad Huron nie jest zamieszana obca cywilizacja. Wojsko nie potrafiło wtedy zakwalifikować zestrzelonego obiektu jako balonu ani nie znało odpowiedzi na pytanie, w jaki sposób utrzymywał się on w powietrzu na wysokości ponad 6 km.

Czytaj także: Balony szpiegowskie? UFO? Do czego strzelają myśliwce USA

Amatorski balon na celowniku amerykańskiego myśliwca

Jednak z biegiem czasu napływające informacje brzmiały coraz mniej elektryzująco. Amerykańscy urzędnicy zaczęli mianowicie przyznawać, że trzy zestrzelone obiekty prawdopodobnie nie miały nic wspólnego z chińskim szpiegowaniem, a ich charakter był raczej komercyjny lub naukowy. A nawet amatorski – pisze „The Guardian” – gdyż obiekt unieszkodliwiony za pomocą rakiety wartej ok. 439 tys. dol. przez myśliwiec F-22 nad kanadyjskim terytorium Jukon w pobliżu Alaski mógł być dziełem grupy hobbystów z północy stanu Illinois. Poinformowała ona na swoim blogu, że wysłany przez nią balon o średnicy ok. 82 cm po siedmiokrotnym okrążeniu Ziemi zaginął 11 lutego właśnie nad Alaską. Czyli dokładnie wtedy, kiedy amerykański myśliwiec strącił „niezidentyfikowany obiekt”.

Takich balonów, które potencjalnie mogłyby stać się dla wojska „podejrzanymi urządzeniami”, codziennie lata nad Ziemią mnóstwo. Amatorzy wysyłają np. tzw. pico balony, czyli małe obiekty (o średnicy do 1 m) zaopatrzone w GPS, bardzo prosty nadajnik radiowy, baterie i panele fotowoltaiczne (a niektóre dodatkowo w kamerki). Zabawa polega na obserwacji, jak długo i jak daleko taki balon poleci.

Np. australijski amator o imieniu Andy wypuścił kilkadziesiąt takich pico balonów, a jeden z nich (oznaczony jako „25mW TX”) wystartował w 2015 r. z Australii, przeleciał nad Afryką, powrócił nad macierzysty kontynent, by z powrotem ruszyć nad Afrykę, zaś w pobliżu Dżakarty przypadkowo wykreślił na mapie swój ślad w kształcie dużego serca, a następnie wylądował w Australii.

Czytaj także: Balony na zwiadach. Są groźniejsze, niż się wydaje. I trudne do wykrycia

Codziennie startują setki balonów meteorologicznych

Balony służą jednak nie tylko amatorskiej zabawie (i szpiegowaniu). Mało kto wie, że dwa razy dziennie z prawie 900 miejsc na świecie jednocześnie startują balony meteorologiczne, których średnica sięga 6 m. Przesyłają one informacje na temat temperatury, wilgotności, ciśnienia oraz swojej lokalizacji. Są to urządzenia jednorazowe, a cienki balon wytwarza się z biodegradowalnego lateksu.

Znacznie większymi obiektami posługuje się m.in. Wallops Flight Facility w Virginii, czyli instytucja będąca częścią agencji kosmicznej NASA. Co roku wysyła ona 10–15 potężnych naukowych balonów (które potrafią rozdymać się do wielkości boiska piłkarskiego), zdolnych wynieść na pułap 37 km sprzęt ważący do trzech ton. Urządzenia te służą m.in. testowaniu aparatury naukowej na dużych wysokościach.

Balonami posługują się też firmy komercyjne, gdyż są znacznie tańsze niż satelity, a potrafią latać o wiele wyżej niż drony i samoloty. Jedna z nich, StratoStar ze stanu Indiana, wyprodukowała od 2006 r. ponad tysiąc balonów mogących wznieść się na bardzo duży pułap. Korzystali z nich m.in. studenci w swoich pracach badawczych. Testowali np., czy kartki samoprzylepne nie tracą swoich właściwości nawet po locie na granicę kosmosu oraz jak wyższe promieniowanie obecne na dużych wysokościach wpływa na próbki krwi.

Trudno zatem się dziwić, że w opublikowanym w styczniu raporcie amerykańskiego wywiadu (US Office of the Director of National Intelligence) na temat UAP (czyli niezidentyfikowanych zjawisk lotniczych, jak dziś nazywa się UFO) wśród zbadanych 366 przypadków aż 163 zakwalifikowano jako balony (doniesienia o UAP pochodziły z lat 2004–21). Nikt jednak nie próbował wówczas do nich strzelać. Najprawdopodobniej dlatego, że nie było na to zapotrzebowania politycznego.

Czytaj także: Xi, Biden, Trump. Kto kogo robi w balona w sprawie balona

Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Gra o tron u Zygmunta Solorza. Co dalej z Polsatem i całym jego imperium, kto tu walczy i o co

Gdyby Zygmunt Solorz postanowił po prostu wydziedziczyć troje swoich dzieci, a majątek przekazać nowej żonie, byłaby to prywatna sprawa rodziny. Ale sukcesja dotyczy całego imperium Solorza, awantura w rodzinie może je pogrążyć. Może mieć też skutki polityczne.

Joanna Solska
03.10.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną