Jak wszyscy wiemy, „w marcu jak w garncu”. Czasem spadnie i poleży śnieg, czasem robi się na tyle ciepło, że chowamy zimowe płaszcze i kurtki głęboko na dno szafy – bez pewności, czy jeszcze się nie przydadzą.
W tym roku marzec powitał nas bardzo ciepło, żeby nie powiedzieć: gorąco. Gdyby nie brak liści na drzewach, można by odnieść wrażenie, że to koniec maja. Jak podał IMGW, w czwartek 6 marca w Krakowie odnotowano 22,8 st., w Cieszynie 22,5. Chłodniej było w centrum i na północy kraju, jednak w poniedziałek 10 marca w Warszawie również zmierzono 20 st.
Są to jedne z najwyższych temperatur notowanych w marcu w Polsce. Zbliżony był jedynie 2002 r., gdy – także na południu kraju – temperatury zbliżyły się do 21 st.
Czytaj też: Rekordowo zimno, rekordowo ciepło, rekordowo sucho. Ocieplenie klimatu ma się u nas świetnie
Idzie chłód, ale zima nie wróci
To wyjątkowe ciepło zapewniało nam powietrze napływające znad Afryki. Obecność pyłu znad Sahary można było poznać po zamglonym niebie i malowniczych zachodach słońca.
To się niebawem zmieni. Pod wpływem chłodniejszego powietrza znad Bałtyku jest już północny zachód kraju. Wkrótce ochłodzenie obejmie całą Polskę. Nie będzie aż tak silne, jak początkowo prognozowały modele, ale w drugiej połowie tygodnia nadejdą deszcze, a temperatury w dzień spadną. Termometry pokażą 5–7 st. To sprawi, że przeprosimy się z ciepłymi okryciami i parasolami. Mrozu i śniegu obawiać jednak się nie musimy.
W dłuższej perspektywie powrót śnieżnych i mroźnych zim oraz łagodnych wiosen jest również mało prawdopodobny.