Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Nauka

Serce pod obciążeniem

Profesor Aleksander Prejbisz Profesor Aleksander Prejbisz mat. pr.
Prof. Aleksander Prejbisz, hipertensjolog tłumaczy, dlaczego otyłość to nie tylko problem estetyczny i skąd czerpać motywację do jej leczenia.

Pracując w poradni kardiologicznej mierzy pan ciśnienie tętnicze swoim pacjentom. A czy ocenia pan również ich wskaźnik masy ciała i mierzy im talię?

Prof. Aleksander Prejbisz: Prowadzę poradnię kardiometaboliczną, która powstała trzy lata temu i jest dość specyficzna, bo zajmujemy się tam nie tylko klasycznymi problemami układu krążenia, ale również leczeniem otyłości. U wszystkich pacjentów wykonujemy więc pomiary ciśnienia, obwodu talii, wzrostu i masy ciała. To standard, bo kontrolujemy wszystkie główne czynniki ryzyka: glikemię, cholesterol, ciśnienie i oczywiście masę ciała z obwodem talii. W naszej poradni każdy pacjent ma też konsultacje dietetyczne, co pozwala spojrzeć na problem kompleksowo. Nie wyobrażam sobie, żeby pominąć którykolwiek z tych elementów – to fundament oceny stanu zdrowia pacjentów.

A czy pacjenci zdają sobie sprawę ze zdrowotnych konsekwencji nadwagi?

Niestety w Polsce wciąż dominuje myślenie, że otyłość to przede wszystkim kwestia wyglądu. Nawet jeśli pacjenci łączą otyłość z problemami zdrowotnymi, często wypierają tę świadomość. Szczególnie mężczyźni mają tendencję do bagatelizowania wpływu stylu życia na zdrowie. Przychodzą do gabinetu i oczekują „cudownej tabletki”, która rozwiąże problem, najlepiej jednej i od razu. Nie wierzą, że dieta czy aktywność fizyczna mogą sprawić, że leki staną się zbędne.

To problem kulturowy?

Brakuje nam wiary w sprawczość, w to, że możemy sami wpłynąć na nasze zdrowie. Tymczasem otyłość to nie defekt kosmetyczny, ale poważna choroba przewlekła. W 2023 r. 37 proc. zgonów w Polsce było spowodowanych chorobami układu krążenia, a większość pacjentów z tymi schorzeniami ma nadwagę lub otyłość. One zwiększają ryzyko ponad 200 schorzeń, m.in. cukrzycy typu 2, niewydolności serca i nowotworów, zwłaszcza jelita grubego. Tkanka tłuszczowa, szczególnie trzewna, produkuje substancje prozapalne i promiażdżycowe, które przyspieszają rozwój miażdżycy w tętnicach wieńcowych, prowadzą do przerostu serca, a w efekcie do jego niewydolności czy zaburzeń rytmu. Jeśli ktoś pozostaje w stanie otyłości przez długi czas, zmiany te stają się nieodwracalne.

Ale konkretnie: dlaczego nadmierna tusza ma tak zły wpływ na serce?

Mówimy, że otyłość to wrota do chorób sercowo-naczyniowych. Uruchamia główne czynniki ryzyka: nadciśnienie, zaburzenia lipidowe i cukrzycę. Tkanka tłuszczowa, zwłaszcza trzewna, działa jak narząd endokrynny, produkując substancje prozapalne, które przyspieszają rozwój miażdżycy i włóknienie mięśnia sercowego. Tkanka tłuszczowa wokół tętnic wieńcowych powoduje niestabilność blaszki miażdżycowej, zwiększając ryzyko zawału i udaru. To jak kula śniegowa, która zamienia się w lawinę – raz uruchomiona, jest trudna do zatrzymania.

A czy środowisko kardiologów zwraca uwagę na masę ciała pacjentów, czy koncentruje się głównie na parametrach pracy serca?

Coraz więcej lekarzy różnych specjalności dostrzega szkodliwe znaczenie otyłości, nawet ci, którzy zajmują się leczeniem zabiegowym. A mamy już dowody, że redukcja masy ciała zwiększa skuteczność zabiegów, takich jak ablacja w leczeniu arytmii, poprzez zmniejszenie ilości tkanki tłuszczowej okołosercowej, która nasila zaburzenia rytmu.

Dopiero teraz stało się to tak oczywiste?

Problemem w przeszłości nie był brak świadomości, ale brak skutecznych narzędzi. Odkąd pojawiły się nowe leki oraz lepsze zrozumienie patofizjologii otyłości, mogło się zmienić podejście do leczenia tej choroby. Nie oznacza to jednak, że kardiolog powinien być jedynym lekarzem odpowiedzialnym za jej terapię. W opiece koordynowanej lekarze rodzinni już mierzą BMI i oferują porady dietetyczne. Kardiolog powinien zwrócić uwagę na otyłość, porozmawiać z pacjentem, wydać zalecenia lub skierować go z nimi do lekarza podstawowej opieki zdrowotnej.

Czyli trzeba pomóc pacjentom tę chorobę zauważyć i skłonić do kuracji?

W naszej poradni kardiometabolicznej lekarze ściśle współpracują z dietetykami. Pacjent podczas wizyty nie tylko spotyka się z kardiologiem, ale tego samego dnia otrzymuje również poradę dietetyczną. To model, który się sprawdza, bo ciężar rozmowy z chorym rozkłada się na dwie osoby. Nie przepisujemy sztywnych diet – pacjent sam wybiera, co je, ale pracujemy nad zmianą jego nawyków żywieniowych, np. rozkładem posiłków w ciągu dnia. W idealnym świecie opieka nad pacjentem z chorobą otyłościową powinna być właśnie zespołowa: lekarz, dietetyk, fizjoterapeuta, czasem psychoterapeuta, bo zmiana stylu życia to proces skomplikowany i wymagający motywacji. Niestety, w ramach ambulatoryjnej opieki specjalistycznej nie ma jeszcze takich możliwości. Dlatego kardiolog może współpracować z lekarzem rodzinnym, który dzięki tzw. opiece koordynowanej ma dostęp do dietetyków i innych specjalistów.

A jak pan motywuje pacjentów do zmiany stylu życia?

Motywacja to klucz i trzeba umieć go dobrać do indywidualnych potrzeb. U mężczyzn po czterdziestce czasem działa strach, ale ja zwracam im uwagę, że jeśli zadbają o prawidłową masę ciała, to np. trzy tabletki na nadciśnienie mogą zamienić się w jedną. U kobiet sprawdza się pozytywna motywacja, np. pokazanie korzyści, takich jak lepsze samopoczucie czy możliwość kupienia mniejszego rozmiaru ubrań. To może brzmi banalnie, ale dla wielu osób fakt, że mogą sięgnąć po ubranie, którego nie nosili od lat, jest ogromną nagrodą. Ważne jest tłumaczenie mechanizmów choroby. Wyjaśniam, że ciśnienie tętnicze jest częściowo zapisane w genach, ale to, czy rośnie, zależy od nas – od diety, aktywności fizycznej, poziomu stresu. Kiedy pacjent rozumie, skąd bierze się jego problem, łatwiej mu się zmobilizować. Mam pacjenta, który w ciągu półtora roku zredukował masę ciała o 40 kg. Przyszedł z czterema lekami na nadciśnienie, teraz bierze półtora tabletki i jest w remisji cukrzycy. To pokazuje, że zmiana jest możliwa, ale wymaga czasu i współpracy.

Dlaczego leczenie farmakologiczne zaczęło wspierać motywację do zmiany stylu życia?

Przez wiele lat brakowało skutecznych leków na otyłość. Przełomem było wprowadzenie analogów receptora GLP-1, które owszem, zmniejszają masę ciała, ale też obniżają ciśnienie tętnicze, poprawiają profil lipidowy i glikemię, a nawet redukują ryzyko zgonu i zdarzeń sercowo-naczyniowych. To rewolucja, porównywalna do badań nad statynami 25 lat temu. Leki te nie są skrótem do zdrowia, ale pomostem. Pacjent, który przez lata bezskutecznie próbował schudnąć, nagle redukuje 3-4 kg i zaczyna dostrzegać „światełko w tunelu”. To motywuje do dalszej pracy nad stylem życia. Na przykład osoba z zaawansowaną otyłością, która nie mogła nawet zawiązać sznurowadeł, po redukcji pierwszych kilogramów zaczyna być aktywna fizycznie. Leki ułatwiają więc start, choć nie zastąpią zmiany nawyków. Zresztą redukcja masy ciała to tylko jeden z efektów leczenia otyłości.

Jakie przynosi inne korzyści?

Leczenie otyłości to nie tylko kwestia kilogramów. To poprawa całego profilu metabolicznego: niższe ciśnienie, lepszy profil lipidowy i glikemiczny, mniejsze ryzyko cukrzycy. To także lepsze samopoczucie – pacjent, który redukuje masę ciała, czuje się lepiej, ma więcej energii, poprawia się jego jakość życia. A zatem można śmiało mówić o inwestycji w dłuższe życie bez chorób serca, nadciśnienia czy udaru. Wreszcie to szansa na życie bez leków albo z ich mniejszą liczbą, co dla wielu pacjentów jest ogromną motywacją.

Tylko jak ich przekonać, że leczenie otyłości to nie tylko trud, ale i szansa?

Jest kilka prostych zasad, które zapobiegają chorobom układu krążenia, obejmują one optymalne ciśnienie, cholesterol, glukozę, masę ciała, a także zdrową dietę, aktywność fizyczną, spokojny sen, unikanie stresu oraz nie picie alkoholu i nie palenie tytoniu. Każdy, kto wdroży te zasady, ma szansę żyć dłużej i w lepszej formie. Pokazujemy pacjentom, że nawet niewielkie zmniejszenie masy ciała– ok 5 kg – może sprawić, że poczują różnicę. Mogą więcej, lepiej się czują, a to napędza dalsze zmiany. Wielu naszych chorych dzięki leczeniu farmakologicznemu i zmianie stylu życia zredukowało dawki leków, weszło w remisję cukrzycy, zaczęło aktywniej żyć. To nie tylko zdrowie, ale radość z życia. Jeśli potraktujemy otyłość nie jako stygmat, lecz jak chorobę, którą można skutecznie leczyć, uda się odmienić życie milionów ludzi.

Partnerem materiału jest Novo Nordisk Pharma sp. z o.o. , organizator kampanii edukacyjnej „Porozmawiajmy szczerze o otyłości”, której celem jest budowanie świadomości na temat choroby otyłościowej.

Wszystkie przedstawione wypowiedzi są niezależnymi opiniami eksperta.

Polityka 43.2025 (3537) z dnia 21.10.2025; Nauka ProjektPulsar.pl; s. 75
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Ziobrowie na wygnaniu. Jak sobie poradzą? „Trafiło ich. Ale mają plan B, już trwają zabiegi”

Zbigniew Ziobro wciąż nie wraca do Polski. Jaka przyszłość czeka byłego ministra sprawiedliwości i jego żonę Patrycję – do niedawna najbardziej wpływową parę polskiej polityki?

Anna Dąbrowska
25.11.2025
Reklama