Departament Energii Stanów Zjednoczonych (DoE) ogłosił w czerwcu br., że dysponuje najszybszym superkomputerem świata. Road Runner, bo tak nazwano rekordzistę, przekroczył magiczną barierę jednego petaflopa. To oznacza, że wykonuje ponad tysiąc trylionów operacji obliczeniowych na sekundę (na pracę, jaką superkomputer wykona w ciągu dnia, 6 mld rachmistrzów pracujących na kalkulatorach całą dobę bez chwili wytchnienia potrzebowałoby 46 lat). W komunikacie prasowym DoE sygnowanym wspólnie z IBM, producentem urządzenia, podkreślano z równą wagą nie tylko jego oszałamiające osiągi, lecz również to, że jest najbardziej zielonym z superkomputerów – na jednym wacie dostarczonej energii wykonuje 437 mln operacji.
To informacja ważna nie tylko dla przyjaciół środowiska wrażliwych na wszelkie przejawy świadomości ekologicznej.
Kopcą jak samoloty
– Jeszcze do niedawna problem kosztów energii potrzebnej do zasilania komputerów nie interesował informatyków – wyjaśnia prof. Marek Niezgódka, dyrektor Interdyscyplinarnego Centrum Modelowania Uniwersytetu Warszawskiego, dysponującego centrum superkomputerowym. – Dziś idące w miliony rachunki za elektryczność sprowadziły informatyków na ziemię. Czas najwyższy, bo w 2010 r. już połowę kosztów związanych z korzystaniem z komputerów stanowić będą rachunki za prąd – dodaje Peter Armstrong, strateg z firmy BMC Software.
Z coraz większą przyjemnością korzystamy z najróżniejszych serwisów internetowych, trudno rozpocząć dzień bez sprawdzenia poczty, przejrzenia nowych filmików w YouTube, wyszukania potrzebnych wiadomości w Google. Z usług tych korzysta już ponad miliard internautów na całym świecie. By sprostać ich apetytom, potrzebna jest gigantyczna infrastruktura, wielkie centra obliczeniowe przechowujące i nieustannie przetwarzające substancję współczesnego społeczeństwa – informacje.