Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Rynek

Gazprom w opałach

Dlaczego Unia Europejska postraszyła Gazprom

greg westfall / Flickr CC by 2.0
Jeśli rosyjski koncern nie zaprzestanie monopolistycznych praktyk, UE przykręci mu śrubę. To radykalna zmiana, bo dotychczas to Gazprom straszył Europę przykręcaniem gazowego kurka.

Komisja Europejska skierowała do Gazpromu pisemne zgłoszenie zastrzeżeń, w którym stwierdzono, że niektóre praktyki handlowe stosowane w Europie Środkowowschodniej przez rosyjski koncern stanowią nadużycie pozycji dominującej i naruszają unijne reguły konkurencji.

To kolejny krok KE w dyscyplinowaniu Gazpromu, który długo żył w przekonaniu, że Unia Europejska to bliska zagranica i unijne reguły go nie obowiązują. Długo był w tym utwierdzany, zwłaszcza przez Niemców. Rosyjski gaz uznawali oni ze element swojego bezpieczeństwa energetycznego.

Współpraca kwitła zwłaszcza w okresie budowy Gazociągu Północnego. Symbolem tego sojuszu było wejście do rady nadzorczej Gazpromu byłego kanclerza Niemiec i osobistego przyjaciela Putina Gerharda Schrödera.

Płać lub płacz

Komisja Europejska tolerowała praktyki Rosjan – rozgrywanie poszczególnych krajów, stosowanie preferencyjnych cen dla krajów, z którymi miała lepsze kontakty i karania wysokimi cenami tych, z którymi stosunki układały się gorzej.

Szczególnie bici byli ci uzależnieni od rosyjskiego gazu. Gazprom potrafił to wykorzystać przy pomocy kontraktów take- or- pay i zakazów reeksportu gazu. Obrywały głównie kraje naszego regionu: Polska, Bułgaria, Czechy, Estonia, Litwa, Łotwa, Słowacja i Węgry.

Miarka jednak się przebrała. Kiedy w wyniku wojen gazowych i zakręcania gazu, dostaw zaczęły być pozbawiane kraje UE, kiedy Komisja Europejska zaczęła praktyczne działania w kierunku tworzenia wspólnego rynku energii, dostrzeżono, że z Gazpromem coś trzeba zrobić.

Mieliśmy już wojnę o III Dyrektywę gazową, która nakazuje rozdział handlu gazem od zarządzania gazociągami i wprowadza zasadę dostępu stron trzecich do infrastruktury przesyłowej. Rosjanie długo nie chcieli tego zaakceptować, twierdząc, że to są ich gazociągi i będą z nimi robili co zechcą.

Reklama