Polska będzie wielka albo nie będzie jej wcale” – takim mottem z Piłsudskiego zaczyna się Plan na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju, zwany też planem Morawieckiego. Wicepremier ma własną receptę na gospodarczą wielkość Polski. – Widzi się w roli drugiego Eugeniusza Kwiatkowskiego, twórcy Gdyni – zdradza jeden z jego współpracowników.
Dlatego w swoim planie odwołuje się nie tylko do myśli, ale i epoki Marszałka, do transatlantyku MS „Batory”, pociągów luxtorpeda, lotniczych sukcesów Żwirki i Wigury. Są patronami projektów rozwojowych opisanych w programie. Mają one rozkręcić polską gospodarkę, zreindustrializować ją, pomnażając wartość polskiego eksportu. Łączenie polityki historycznej z gospodarczą kryje jednak pułapki, bo MS „Batory” zbudowali Włosi, luxtorpedy były skopiowanymi w polskich zakładach austriackimi wagonami spalinowymi, zaś słynni lotnicy Franciszek Żwirko i Stanisław Wigura zginęli, gdy samolot RWD-6, polska lotnicza duma, rozpadł się w powietrzu.
Tory dobrej zmiany
Luxtorpeda 2.0 to jeden z zaproponowanych przez Mateusza Morawieckiego branżowych programów rozwojowych. Ma doprowadzić do powstania silnych krajowych firm produkujących nowoczesny tabor komunikacji miejskiej (autobusy elektryczne, tramwaje, pociągi metra, także pociągi regionalne, a nawet szybką kolej). Na świecie rośnie popyt na transport niskoemisyjny, a Polska na ten cel ma do wydania spore środki unijne. To może nakręcić branżę, która wyjątkowo pasuje do gustu wicepremiera: ma już znaczące osiągnięcia, a na dodatek odznacza się sporym udziałem krajowego kapitału. Takie Morawiecki obiecuje wspierać szczególnie.
Co prawda są to firmy prywatne (to pewna wada), ale jednak polskie: PESA, Newag, Solaris, Solbus.