Gdy na jaw wyszło manipulowanie emisją spalin w dieslach Volkswagena, oddech wstrzymali nie tylko Niemcy, ale także szereg krajów, gdzie koncern z Wolfsburga zainwestował ogromne pieniądze. Należy do nich i Polska, bo w Polkowicach Volkswagen produkuje silniki, a w Poznaniu samochody użytkowe. Skandal zbiegł się w czasie z końcowym etapem budowy nowej fabryki koło Wrześni, przeznaczonej dla modelu Crafter. Zaraz pojawiły się plotki, że Volkswagen tę inwestycję zamrozi albo nawet z niej zrezygnuje.
Na szczęście tak się nie stało. Dziś oficjalnie ruszyły nowe zakłady, określane jako największa bezpośrednia inwestycja zagraniczna w Polsce. Ich zbudowanie kosztowało ponad 3 miliardy złotych. Co ciekawe, inauguracja fabryki niedaleko Poznania, zbiega się w czasie z oszczędnościami, jakie koncern ogłosił w swoich niemieckich zakładach. Volkswagen musi zacisnąć pasa, bo płaci za swoje dieslowe grzechy, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych, gdzie rachunek wyniesie kilkanaście miliardów dolarów. Jednak kłopoty Volkswagena na razie nie szkodzą inwestycjom w Polsce. Dlaczego?
Polska wciąż pozostaje atrakcyjna dla Niemców, bo oczywiście zarobki są tu dużo niższe w porównaniu z wynagrodzeniami w Europie Zachodniej, a rządzący – bez względu na partyjne barwy – nie szczędzą ulg dużym zagranicznym inwestorom. PiS może chętnie posługiwać się antyniemiecką retoryką, ale gdy chodzi o budowę nowej fabryki, nagle staje się wyjątkowo elastyczny i przyjazny. Do tego Volkswagen nie ma powodów, by akurat u nas ciąć wydatki. W Polsce koncentruje się na produkcji pojazdów użytkowych, które wciąż cieszą się dużym zainteresowaniem klientów.
Im więcej fabryk Volkswagena, tym większe znaczenie ma dla polskiej gospodarki jego kondycja. Niemcy na pewno o tym dobrze wiedzą i po cichu liczą, że im się zrewanżujemy. Okazją do tego będzie na pewno batalia Komisji Europejskiej z tymi krajami członkowskimi, które mają u siebie zakłady Volkswagena. Komisarz Elżbieta Bieńkowska chciałaby wzmocnić prawa europejskich klientów Volkswagena. Ci, którzy kupili zmanipulowane diesle, wciąż nie mogą liczyć na taką hojność koncernu jak klienci w Stanach Zjednoczonych.
Dla nich amerykańskie władze wywalczyły prawo do odszkodowań, podczas gdy Europejczycy muszą zadowolić się darmową wizytą w warsztacie. Rząd niemiecki zrobi oczywiście wszystko, aby oszczędzić Volkswagenowi kolejnych kłopotów, i będzie walczył z Brukselą o jak najniższy wymiar europejskich kar. Po której stronie w tym sporze staną Polacy? Nowa fabryka Craftera chyba nie pozostawia w tej kwestii wątpliwości.