Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Rynek

Ręczne sterowanie GUS-em

Morawiecki uprawia kreatywną księgowość, zawyżając PKB. Pamiętamy, czym to się skończyło w Grecji

Zamiast wziąć odpowiedzialność za spowolnienie rozwoju naszej gospodarki w ubiegłym roku, Mateusz Morawiecki woli „pogorszyć” dane za 2014 i 2015 r. Zamiast wziąć odpowiedzialność za spowolnienie rozwoju naszej gospodarki w ubiegłym roku, Mateusz Morawiecki woli „pogorszyć” dane za 2014 i 2015 r. Adam Chelstowski / Forum
Wicepremier Morawiecki będzie na nowo wyliczał wzrost PKB za poprzednie lata, bo nie ufa statystykom. Był już kraj, gdzie politycy decydowali, jak prowadzić księgowość. Nazywał się Grecja.

Jeśli liczby się nie zgadzają z wyznawaną prawdą, tym gorzej dla liczb. Zamiast wziąć odpowiedzialność za spowolnienie rozwoju naszej gospodarki w ubiegłym roku, Mateusz Morawiecki woli „pogorszyć” dane za 2014 i 2015 r. Wówczas oczywiście automatycznie wzrost PKB za 2016 r. (w procentach) okaże się nieco lepszy, bo jego podstawa będzie niższa. Można to wyjaśnić na prostym przykładzie. Jeśli zarabiamy 1000 zł i dostaniemy dodatkowe 50 zł, to podwyżka wynosi 5 proc. Ale gdy pensja wynosi 900 zł i również dostaniemy 50 zł, to już nasza podwyżka – chociaż niby taka sama – wynosi ponad 5,5 proc. W statystykach wygląda od razu lepiej.

Wicepremier, minister rozwoju, finansów i specjalista od wielu innych spraw (pełna lista w najnowszym, czwartym odcinku „Ucha Prezesa”) za winne zawyżania PKB w latach ubiegłych uznał tzw. karuzele VAT-owskie. Miały one sztucznie zwiększać eksport, który jest jednym z elementów Produktu Krajowego Brutto.

Morawiecki zapomniał tylko, że gospodarka to system naczyń połączonych. Jeśli rzeczywiście eksport fikcyjnie zawyżono, to przecież w innych pozycjach narodowego rachunku też muszą być błędy. Albo zawyżono również fikcyjnie import, albo te dobra zostały sprzedane w Polsce, czyli wzrosła nasza konsumpcja – też element PKB.

Reklama