Głuchy telefon
Ostatni dzień na rejestrację karty prepaid. Niestety nie poprawi to naszego bezpieczeństwa
Najwięcej na obowiązkowej rejestracji kart SIM zarobiły chyba media. Czterej operatorzy telekomunikacyjni – Orange, Plus, T-Mobile i Play – przepuścili prawdziwy szturm marketingowy i w ten sposób wzięli na swoje barki informowanie Polaków o nadchodzących zmianach.
Kusili dodatkowymi minutami i gigabajtami, próbując wykorzystać tę niespodziewaną okazję do zdobycia nowych klientów. A im bliżej było 1 lutego, w tym bardziej alarmistycznym tonie ostrzegali przed telekomunikacyjnym armagedonem, czyli momentem wyłączenia niezarejestrowanych numerów.
Ich determinację łatwo wytłumaczyć. Praktycznie każdy Polak ma komórkę, a często nawet dwie. Jedyna możliwość dla operatorów telekomunikacyjnych na wzrost to podbieranie użytkowników konkurencji. Nic więc dziwnego, że każdy próbował w ostatnich tygodniach zrealizować dwa cele – zachować jak najwięcej własnych klientów, a przy okazji choć trochę zabrać innym operatorom.
Wkrótce dowiemy się, kto wygrał tę batalię, czyli kto okazał się najbardziej przekonujący w swoich reklamach. Czy Polacy docenili raczej spoty z miśkiem Pluszem czy też te z rodziną Chajzerów? Niedługo operatorzy zaczną wyłączać karty niezarejestrowane, co trochę urealni statystyki.
Spora część numerów prepaid od dawna była i tak nieaktywna. Jednak w całym zamieszaniu nie chodziło przecież o uaktualnienie danych, tylko o walkę z terroryzmem. Rząd bowiem uznał, że obowiązek rejestracji kart SIM utrudni życie przestępcom, zwłaszcza tym planującym w Polsce zamachy.
Po co rejestrować kartę prepaid?
Politycy nie wzięli pod uwagę tylko jednego. Nakaz rejestrowania kart SIM może by i poprawił nasze bezpieczeństwo, gdyby obowiązywał przynajmniej w całej Unii Europejskiej. Tymczasem część krajów sensu w takich zmianach nie widzi i dalej można tam kupić karty SIM zupełnie anonimowo. Tak jest na przykład w Austrii i Czechach. A dzięki przepisom o unijnym roamingu takie karty można bez problemu i tanio używać w całej Wspólnocie. Właśnie dziś Komisja Europejska poinformowała o likwidacji resztek opłat roamingowych od 15 czerwca tego roku.
Może to zbieg okoliczności, ale pokazuje, jak bardzo polityka polska nie nadąża za tą unijną. Już niedługo za korzystanie z karty SIM w dowolnym kraju członkowskim nie będą pobierane dodatkowe opłaty. Wyjątek przewidziano dla osób, które kupią kartę w jednym państwie, a na stałe (zamiast tylko okazjonalnie) będą z niej korzystać gdzie indziej. One mogą co prawda zostać ukarane przez koncerny telekomunikacyjne dopłatami, ale niezbyt wysokimi.
Minuta połączenia w roamingu będzie wówczas kosztować dodatkowe 4 eurocenty (ok. 18 groszy), a wysłany esemes – 1 eurocent (4–5 groszy). To raczej niewielka cena za zachowanie w Polsce anonimowości. I dowód na to, że rozkręcenie gigantycznej machiny obowiązkowej rejestracji bezpieczeństwa w naszym kraju wcale nie poprawi.