Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Rynek

Prezes marzy o megalotnisku

Jarosław Kaczyński marzy o megalotnisku. Kto je sfinansuje i co na to minister infrastruktury?

Prezes PiS zajął się branżą lotniczą i zarekomendował budowę nowego, wielkiego portu. Prezes PiS zajął się branżą lotniczą i zarekomendował budowę nowego, wielkiego portu. Rob Bye / StockSnap.io
Eksperci się głowią, a Jarosław Kaczyński już podjął za nich decyzję. Polska zasługuje na wielki Centralny Port Lotniczy. Tylko kto za niego zapłaci?

Nie, to nie jest scenariusz najnowszego odcinka „Ucha prezesa”. To rzeczywistość. Prezes PiS, Jarosław Kaczyński, zajął się branżą lotniczą i zarekomendował budowę nowego, wielkiego portu. Konkretnej lokalizacji co prawda nie wskazał, ale CPL ma powstać „niedaleko Warszawy”. Teraz minister infrastruktury i budownictwa musi odgadnąć, o jakie miejsce chodziło prezesowi. Stwierdził on, że Polska zasługuje na taki transportowy hub, bo nie jest jakąś tam europejską prowincją, a poza tym ma dość okrągły kształt.

W ten sposób prezes Kaczyński chyba pomoże w podjęciu decyzji ekspertom rządowym, którzy do tej pory się zastanawiają, analizują i przeliczają. Stołeczny port Chopina jest coraz bardziej zapchany, a jego dalsza rozbudowa nie wchodzi w grę, bo to już praktycznie miejskie lotnisko. Jedna opcja to budowa ogromnego CPL, za którą opowiedział się właśnie szef PiS. Inwestycja ogromna, bardzo kosztowna, trwająca zapewne minimum dziesięć, a może i więcej lat. Trzeba ją połączyć zapewne z nową linią kolejową między Warszawą a CPL.

Ale są też inne opcje. Na przykład rozbudowa lotniska w Modlinie, które służy dziś tanim liniom, a mogłoby stać się głównym portem przesiadkowym dla LOT za dużo mniejsze pieniądze niż powstający od zera CPL.

Decyzje o takich inwestycjach najczęściej są w cywilizowanym krajach podejmowane po długich debatach, bo nawet najbogatsi nie chcą wydawać lekką ręką gigantycznych, publicznych pieniędzy. W Polsce jednak liczą się, jak widać, inne argumenty. Dla Jarosława Kaczyńskiego w przypadku CPL chodzi raczej o prestiż niż twarde liczby. Tymczasem wielkie lotnisko potrzebuje przede wszystkim wielkiej linii, a LOT nie jest dziś nawet europejskim średniakiem. I mimo ambitnych planów rozwoju (też zresztą finansowanych w sposób nieznany) potęgą nie będzie nawet za 10–15 lat.

Reklama