Prezes marzy o megalotnisku
Jarosław Kaczyński marzy o megalotnisku. Kto je sfinansuje i co na to minister infrastruktury?
Nie, to nie jest scenariusz najnowszego odcinka „Ucha prezesa”. To rzeczywistość. Prezes PiS, Jarosław Kaczyński, zajął się branżą lotniczą i zarekomendował budowę nowego, wielkiego portu. Konkretnej lokalizacji co prawda nie wskazał, ale CPL ma powstać „niedaleko Warszawy”. Teraz minister infrastruktury i budownictwa musi odgadnąć, o jakie miejsce chodziło prezesowi. Stwierdził on, że Polska zasługuje na taki transportowy hub, bo nie jest jakąś tam europejską prowincją, a poza tym ma dość okrągły kształt.
W ten sposób prezes Kaczyński chyba pomoże w podjęciu decyzji ekspertom rządowym, którzy do tej pory się zastanawiają, analizują i przeliczają. Stołeczny port Chopina jest coraz bardziej zapchany, a jego dalsza rozbudowa nie wchodzi w grę, bo to już praktycznie miejskie lotnisko. Jedna opcja to budowa ogromnego CPL, za którą opowiedział się właśnie szef PiS. Inwestycja ogromna, bardzo kosztowna, trwająca zapewne minimum dziesięć, a może i więcej lat. Trzeba ją połączyć zapewne z nową linią kolejową między Warszawą a CPL.
Ale są też inne opcje. Na przykład rozbudowa lotniska w Modlinie, które służy dziś tanim liniom, a mogłoby stać się głównym portem przesiadkowym dla LOT za dużo mniejsze pieniądze niż powstający od zera CPL.
Decyzje o takich inwestycjach najczęściej są w cywilizowanym krajach podejmowane po długich debatach, bo nawet najbogatsi nie chcą wydawać lekką ręką gigantycznych, publicznych pieniędzy. W Polsce jednak liczą się, jak widać, inne argumenty. Dla Jarosława Kaczyńskiego w przypadku CPL chodzi raczej o prestiż niż twarde liczby. Tymczasem wielkie lotnisko potrzebuje przede wszystkim wielkiej linii, a LOT nie jest dziś nawet europejskim średniakiem. I mimo ambitnych planów rozwoju (też zresztą finansowanych w sposób nieznany) potęgą nie będzie nawet za 10–15 lat. Nie sztuka wydać kilkadziesiąt miliardów, jeszcze bardziej zadłużając państwo. Sztuką jest zbudować lotnisko, które będzie odpowiednie do naszych potrzeb, a przy tym nie rozsadzi budżetu. Bo Unia takiej inwestycji na pewno nam nie sfinansuje.
W jednym za to Jarosław Kaczyński miał rację, udzielając wywiadu Radiu Białystok i krytykując pomysł nowego lotniska na Podlasiu. Trzeba zakończyć marzenia wielu polskich samorządów o budowie kolejnych małych, regionalnych portów, które potem przez lata będą deficytowe. Historia lotniska w Łodzi, przynoszącego już kilkadziesiąt milionów złotych strat rocznie, powinna być dla wszystkich przestrogą. Takim regionom jak Podlasie dużo bardziej potrzebna jest przyzwoita kolej niż lotnisko płacące przewoźnikom, byle tylko tam lądowali.