O inwestycji, która ma być pomnikiem rządów PiS, w Ministerstwie Rozwoju nie mówi się „Centralny Port Lotniczy”, tylko „Centralny Port Komunikacyjny”. Nowe megalotnisko, którego budowę zatwierdził w zeszłym tygodniu Komitet Ekonomiczny Rady Ministrów, ma bowiem równocześnie łączyć najważniejsze szlaki kolejowe i drogowe.
Drugi z wicepremierów, Jarosław Gowin, wczoraj poszedł krok dalej. Podczas konferencji o rozwoju północnego Mazowsza zapowiedział, że równocześnie z CPL powinien powstać Centralny Dworzec Kolejowy (CDK), który nie będzie tylko stacją połączoną z nowym lotniskiem, ale najważniejszym węzłem kolejowym w kraju.
Jeśli rząd w takim tempie będzie rozwijał plany centralizacji infrastruktury transportowej, to należy spodziewać się coraz bardziej interesujących pomysłów. Wicepremier Morawiecki objął pieczę nad CPL, Gowin – nad CDK, więc dla ostatniego z trzech wiceszefów rządu, prof. Piotra Glińskiego, pozostaje np. Centralna Wypożyczalnia Rowerów albo Centralny Postój Taksówek. Lub (myśląc bardziej intermodalnie) Centralny Terminal Promowy, bo skoro stocznia może mieć siedzibę w Radomiu, to przecież żaden problem zintegrować lotnisko na granicy Mazowieckiego i Łódzkiego z transportem morskim.
Takie żarty brzmią niedorzecznie, ale tendencja rządu do rzucania nazwami kolejnych wielkich projektów bez podania szczegółów poprzednich jest bardzo niepokojąca.
O ile bowiem pomysł budowy CPL, choć krytykowany przez część ekspertów, da się jednak obronić (albo przynajmniej poddać merytorycznej dyskusji), to CDK sensu nie ma wcale, nawet jako figura retoryczna.