Walka o wpływy na Nowogrodzkiej przekłada się na sytuację personalną w państwowej gospodarce. Im bliżej wyborów, tym takich zmian będzie więcej.
Powodów ostatniej fali dymisji nie należy się doszukiwać w sytuacji ekonomicznej firm i błędach w zarządzaniu. Zmiany są po prostu odwzorowaniem toczącej się w PiS walki o władzę i o wpływ na prezesa. A ta staje się coraz bardziej zażarta. Pisolodzy rozróżniają kilkanaście grup interesów w łonie Zjednoczonej Prawicy. Każda z nich stara się umacniać i poszerzać własne przyczółki w państwowej gospodarce, bo dzięki temu może należycie wykarmić swoich ludzi. Jarosław Kaczyński po mistrzowsku prowadzi politykę „dziel i rządź” i dynamicznie tym zarządza. Jednym poszerza, a innym zawęża sfery wpływów w państwowej gospodarce. Wszystkie najważniejsze decyzje muszą być z nim konsultowane. Gdy jest taka potrzeba, gotów jest nawet poświęcić przyjaciela Wojciecha Jasińskiego, pozbawiając go najbardziej dochodowego stanowiska, jakie może mieć polityczny nominat – prezesury Orlenu. Nikt się nie przejmuje ryzykiem gospodarczym, bo państwowe firmy działają głównie w obszarach silnie zmonopolizowanych, w których nie ma problemu z konkurencją. Płaci za to cała polska gospodarka. W cenach paliw, gazu, energii elektrycznej.
Czytaj także: Karuzela stanowisk w państwowych spółkach
Spółki przyjaciół
Jedną z ważnych grup stanowią zwolennicy Antoniego Macierewicza i Piotra Naimskiego, prominentnych polityków, których od dziesięcioleci łączy przyjaźń i jedność poglądów.