Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Rynek

Nowy podatek? Zarobi rząd, stracą klienci, sklepy sobie poradzą

Hipermarket w Warszawie Hipermarket w Warszawie Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Rząd nie rezygnuje z obciążenia dużych sieci handlowych nową daniną, ale zmienia jej formułę. Za przykład daje Hiszpanię, tylko że tam pieniądze z niej idą do budżetów samorządowych.

Od kilku lat PiS walczy z Komisją Europejską, próbując dodatkowo opodatkować duże sklepy w zależności od ich obrotów. Projekt podatku został zablokowany przez Brukselę jako naruszający zasady uczciwej konkurencji, potem polski rząd wygrał przed Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej, ale Komisja Europejska od tego wyroku się odwołała.

Czytaj też: Polski handel pod ostrzałem PiS. Będą ofiary

PiS zabierze samorządom korkowe

PiS miał cierpliwie czekać na ostateczne rozstrzygnięcie, ale dzisiaj Jadwiga Emilewicz, kierująca resortem przedsiębiorczości i technologii, ogłosiła nowe plany. Zamiast handlowego podatku obrotowego będzie... korkowy. Zapłacą go wszystkie duże sklepy już nie w zależności od przychodów, ale od powierzchni. Każdy supermarket czy hipermarket generuje korki i negatywnie wpływa na środowisko naturalne, więc musi ponieść koszty szkód, jakie wyrządza. Z taką argumentacją trudno się nie zgodzić, ale diabeł tkwi w szczegółach.

Nowy podatek może wejść w życie już w przyszłym roku, bo tym razem rząd nie spodziewa się oporu Komisji Europejskiej. Powołuje się na przykład Hiszpanii, gdzie podobny podatek obowiązuje w niektórych regionach (Katalonia, Asturia i Aragonia), a w ubiegłym roku zaakceptował go Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej jako zgodny z prawem wspólnotowym. Tyle że hiszpańska danina ma zupełnie inny charakter niż ta planowana polska. Po pierwsze, nakładają ją regiony, a nie rząd w Madrycie. Wspiera zatem budżety lokalne, a w Polsce rząd na pewno zatrzyma ją w budżecie centralnym.

Reklama