Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował wyniki badania struktury wynagrodzeń według zawodów za październik 2018 r. To największe badanie płac w Polsce – obejmuje 868,8 tys. pracowników zatrudnionych w 47 tys. podmiotach. GUS opracowuje je co dwa lata. Dane są bardzo szczegółowe: można poznać średnie wynagrodzenia w zależności od zawodu, wieku, stażu czy sekcji gospodarczej.
Badanie ma swoje ograniczenia: nie obejmuje osób pracujących w przedsiębiorstwach zatrudniających poniżej dziewięciu pracowników oraz samozatrudnionych, także związanych kontraktem z tylko jedną firmą, nieróżniących się znacznie od pracowników etatowych (tak pracuje wielu wysoko wykwalifikowanych menedżerów i specjalistów). Odcięcie tych dwóch grup – o prawdopodobnie najniższych i najwyższych zarobkach – sprawia, że dane są nieco zaniżone.
Czytaj także: Opozycja wraca do pomysłu jawnych wynagrodzeń
Zmniejszają się nierówności płacowe
W październiku 2018 r. przeciętne wynagrodzenie w badanej grupie wynosiło 5003,78 zł brutto. Mediana była równa 4094,98 zł brutto – dokładnie połowa zatrudnionych otrzymywała więcej, a połowa mniej. W stosunku do poprzedniego badania średnia płaca wzrosła o 15,1 proc. (w październiku 2016 r. wynosiła 4346,76 zł brutto), a mediana o 16,6 proc. (z 3510,67 zł brutto). Między 2016 a 2018 r. nierówności nieco się więc zmniejszyły – mediana rosła szybciej niż średnia.
Spojrzenie na wynagrodzenia w grupach decylowych prowadzi do wyrazistszych wniosków. Gdyby uszeregować pracowników od zarabiających najmniej do najlepiej wynagradzanych, to 10 proc. od góry stanowi pierwszą grupę decylową, między 10 a 20 proc. jest druga grupa decylowa itd. W 2018 r. wynagrodzenia w pierwszym i drugim decylu były o 18 proc. wyższe niż w 2016, podczas gdy płace w dziewiątej grupie wzrosły tylko o 14 proc.
Na zmniejszanie się nierówności wpływa wiele czynników, m.in. wzrost płacy minimalnej, zmiana struktury zatrudnienia polegająca na spadku liczby pracujących w słabo opłacanych branżach, takich jak rolnictwo i leśnictwo, przy jednoczesnym wzroście zatrudnienia w lepiej płacącym przemyśle i usługach, a także przechodzenie części najlepiej wynagradzanych osób ze stosunku pracy na prowadzenie działalności gospodarczej, co pozwala płacić niższe podatki i składki na ubezpieczenia społeczne.
Państwo i giganci płacą najlepiej
Średnie wynagrodzenie w sektorze publicznym w 2018 r. wynosiło 5153,31 zł brutto, a w prywatnym – 4937,17 zł. Wynika to głównie z odmiennej struktury zatrudnienia. Państwo zatrudnia urzędników i specjalistów, podczas gdy proste usługi, takie jak sprzątanie czy ochrona, zleca najczęściej firmom z sektora prywatnego. Przeciętnie państwo płaciło też o 400–500 zł lepiej niż sektor prywatny w edukacji, ochronie zdrowia i pomocy społecznej. Może to wynikać z większego zróżnicowania wynagrodzeń, np. wyższych zarobków dyrektorów, kuratorów, ordynatorów i konsultantów medycznych, a także świadczeniu usług zdrowotnych i edukacyjnych w sektorze prywatnym przez osoby prowadzące własną działalność gospodarczą, których badanie nie obejmuje.
Zgodnie z intuicją zarówno w sektorze państwowym, jak i prywatnym na najwyższe wynagrodzenia mogą liczyć osoby z wyższym wykształceniem i dłuższym stażem pracy. 5509,97 zł – tyle wyniosła średnia wśród pracowników z 15–19-letnim stażem. Pracujący powyżej 20 lat zarabiali ok. 200 zł mniej, ale może to wynikać z większej reprezentacji osób o niskim wykształceniu w tej grupie (wcześniej wchodzących na rynek pracy). Najgorzej płaciły małe firmy – w podmiotach zatrudniających do 20 osób średnia płaca to 3624,45 zł, w firmach powyżej 250 pracowników przekraczała 5,5 tys. zł.
Czytaj także: Płacz wokół płac
I jeszcze raz o luce płacowej
Jak pisałam w listopadzie przy okazji Europejskiego Dnia Równej Płacy, problem nierówności płacowych kobiet i mężczyzn w Polsce istnieje, choć zbiorcze dane o tzw. gender pay gap na tle innych krajów Unii mogą sugerować, że jest nieźle. Średnie wynagrodzenie mężczyzn w październiku 2018 r. było o 20 proc. wyższe od średniej dla kobiet. Różnice są tym wyższe, im wyższe płace – w finansach, branży informacyjno-komunikacyjnej i górnictwie. Kobiety zarabiają więcej niż mężczyźni jedynie w branżach stereotypowo mało kobiecych, a w praktyce takich, gdzie jest ich najmniej – budownictwie i logistyce. W dziedzinach tych częściej zajmują specjalistyczne i kierownicze stanowiska lub muszą być wyjątkowo dobre w tym, co robią, aby przebić się i utrzymać w specyficznym środowisku.
Najciekawiej robi się, kiedy spojrzymy na różnice w obrębie konkretnych zawodów. Badanie GUS pokazuje wysokość wynagrodzeń w 5. i 95. percentylu w obrębie różnych zawodów (w pewnym uproszczeniu – 5 proc. najlepiej i najgorzej zarabiających). Wśród robotników wykonujących prace proste, w przemyśle i w większości usług, a także na części stanowisk technicznych i specjalistycznych 5. percentyl zarabia płacę minimalną (w 2018 r. to 2,1 tys. zł) lub niewiele więcej. Różnice między 5. percentylem kobiet i mężczyzn albo nie istnieją (obie grupy otrzymują pensję minimalną), albo są niewielkie. W 5. percentylu w niektórych zawodach, zwłaszcza mało sfeminizowanych (to już nie stereotyp, ale dane GUS z tego samego badania), takich jak obróbka metali, kowalstwo i ślusarstwo, montowanie instalacji telekomunikacyjnych, obsługa specjalistycznych maszyn, 5 proc. najgorzej wynagradzanych kobiet ma lepsze płace niż 5 proc. mężczyzn o najniższych wynagrodzeniach. Podobnie jest w przypadku najwyższej kadry zarządzającej – najmniej zarabiające dyrektorki i kierowniczki mają lepsze pensje niż najmniej zarabiający dyrektorzy.
Czytaj także: Kiedy mężczyźni i kobiety będą zarabiać tyle samo? Za 166 lat!
Zupełnie inaczej przedstawiają się różnice wynagrodzeń w 95. percentylu. Zarabia dwa–trzy razy lepiej (w przemyśle, prostych usługach, pracach biurowych) do sześć–siedem razy lepiej (specjaliści), a nawet do 12–18 razy lepiej (kadra zarządzająca) niż 5. percentyl. I właśnie w tej grupie różnice między kobietami i mężczyznami są najbardziej widoczne. W 95. percentylu mężczyźni prawie zawsze zarabiają lepiej niż najlepiej wynagradzane kobiety na tych samych stanowiskach. Do wyjątków należą pielęgniarki, dentystki, trenerki, kierowczynie ciężarówek i pracownice wykonujące proste prace w górnictwie i budowlance. Jednak w przytłaczającej większości z ponad 400 raportowanych przez GUS zawodów – od wywozu nieczystości, przez fryzjerstwo, obsługę maszyn, aż do lekarzy, akademików i kadry kierowniczej – najlepiej wynagradzani mężczyźni mogą liczyć na kilkaset złotych do kilku tysięcy złotych więcej niż ich najlepiej wycenione koleżanki po fachu. To lepiej pokazuje istnienie nierówności między kobietami a mężczyznami w większości branż niż porównywanie średnich wynagrodzeń.
Czytaj także: Pielęgniarka to zawód ryzykowny i niebezpieczny
Co się zmieniło od października 2018 r.?
Dane GUS, choć bardzo szczegółowe, są już dziś nieco nieaktualne – od października 2018 r. szybko rosły płace w wielu sektorach gospodarki, podwyżki wywalczyli niektórzy pracownicy budżetówki, a wysoka podwyżka płacy minimalnej w styczniu 2020 r. prawdopodobnie przyczyniła się do zmniejszenia nierówności w wielu branżach. Silna konkurencja o pracowników o najbardziej pożądanych kwalifikacjach (od budowlańców po programistów) wywindowała ich wynagrodzenia, a podwyżki wywalczyli m.in. nauczyciele i górnicy. Główne wnioski dotyczące struktury wynagrodzeń są jednak dosyć stabilne w czasie i mogą być wskazówkami dla osób zastanawiających się nad wyborem bądź zmianą ścieżki kariery.
Czytaj także: Skąd się wezmą nasze emerytury?