Projekt specustawy w sprawie tzw. tarczy antykryzysowej zawiera za mało zapisów dotyczących wsparcia dla pracodawców i pracowników, natomiast zbyt dużo biurokracji i niejasnych warunków umożliwiających uzyskanie pomocy. W dodatku bardziej odnosi się do sytuacji przeszłych, niż próbuje przewidzieć to, co epidemia dopiero wywoła w naszej gospodarce. Jest niewystarczający. To wstępna ocena organizacji pracodawców, które namawiają teraz rząd do większej odwagi.
Czytaj też: Duda i Morawiecki dali koncert życzeń. Ta tarcza napędzi inflację
Czego w tarczy antykryzysowej zabrakło?
– Propozycje rządu mają na celu utrzymanie płynności przedsiębiorstw, ale są zbyt zachowawcze – ocenia Andrzej Malinowski, prezes Pracodawców RP, a obecnie także Rady Dialogu Społecznego. – Zabrakło zawieszenia obowiązku wpłat na Pracownicze Plany Kapitałowe (PPK) dla dużych firm, które już musiały je wprowadzić, oraz odsunięcia obowiązku ich wprowadzenia dla średnich.
Projekt nie uwzględnił też postulatu zawieszenia split payment (systemu podzielonej płatności), na którym szczególnie zależy firmom, które straciły możliwość zarabiania. Chodzi o to, że na kontach podatkowych firm są pieniądze, z których nie mogą skorzystać. Są bowiem przeznaczone wyłącznie na spłatę przyszłych zobowiązań podatkowych, co pozbawia przedsiębiorstwa płynności.