Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Rynek

Tarcze się mnożą, pomoc nie nadchodzi

Mateusz Morawiecki. Konferencja prasowa poświęcona tarczy finansowej dla firm Mateusz Morawiecki. Konferencja prasowa poświęcona tarczy finansowej dla firm Krystian Maj / Kancelaria Prezesa RM
Premier Morawiecki cieszy się, że już ponad 300 tys. firm zwróciło się o pomoc, ale nie mówi, ile ją dostało. Bo nie ma się czym chwalić. Realnej pomocy brak, choć rząd, wspólnie z NBP, przygotował już trzecią tarczę antykryzysową.

Przedsiębiorcy najpierw rozczarowali się tarczą pierwszą. Nie spełniała bowiem ich najważniejszego postulatu, jakim miało być wsparcie gotówkowe. Zwolnienie ze składek na ZUS przez trzy miesiące, choć istotne, nie ratowało tych, którzy zostali pozbawieni jakichkolwiek dochodów. Owszem, mogą starać się o postojowe, jeśli udokumentują spadek przychodów, nie wiedząc jednak, kiedy i czy pomoc zostanie przyznana. – To dlatego w ostatnich dniach marca, już po pobieżnej lekturze kilkuset stron „tarczy”, 40 do 60 proc. firm z branży turystycznej, eventowej, transportowej czy hotelowej zdecydowało się na zwolnienia wielu pracowników – tłumaczy Bartosz Bieszyński, szef sztabu kryzysowego, który próbował rządowi wyjaśniać, jak ratować te usługi. Ale rząd nie chciał słuchać, wiedział lepiej.

Dąbrowska i Grzeszak: Tarcza, czyli listek figowy

Tarcza antykryzysowa nr 1: kapiszon

Nic dziwnego, że tarcza numer 1 okazała się kapiszonem, a nie zapowiadaną bazooką. Zanim przedsiębiorcy, wspomagani przez księgowych i prawników, doczytali się ukrytego w potoku słów sensu jej zapisów, rząd uderzył się w piersi i zapewnił, że przygotowuje nową, lepszą – tarczę 2.0. Właścicielka firmy kosmetycznej z Warszawy bardzo mu kibicowała. – Zatrudniam dokładnie 49 osób i czekałam, aż poprawiona tarcza zwolni mnie z ZUS za nich wszystkich – przyznaje. Z przecieków dowiedziała się, że będzie zwolniona ze składek, ale tylko od dziewięciu. Przeciek okazał się niedokładny, ale i tak tarcza 2.

Reklama