Niezrozumiała i bezsensowna polityka lotnicza polskich władz to nie tylko problem dla tych wszystkich, którzy z różnych powodów podróżować muszą. To także działanie na niekorzyść narodowego przewoźnika, który cały czas żyje w stanie zawieszenia. Gdy jego zagraniczni rywale stopniowo przywracają zawieszone połączenia i wiedzą, jaką otrzymają pomoc od rządów, Lot tak naprawdę dalej nie wie nic. Poza niewielką liczbą lotów krajowych i przewozami cargo nie prowadzi normalnej działalności. Po Polsce wolno mu latać maksymalnie z połową pasażerów, usadzanych na zasadzie szachownicy. Takie przepisy, stosowane spośród państw unijnych tylko u nas, to gwarancja jeszcze większych strat finansowych.
Czytaj także: Loteria miejscowa. Absurd na drogach, szynach i w powietrzu
Upadłość? Prawdopodobna. Ale czy kontrolowana?
Przynajmniej do końca czerwca Lot nie planuje uruchamiać żadnych pasażerskich lotów międzynarodowych. Formalnie zakaz regularnych połączeń z i do Polski obowiązuje do połowy czerwca, ale rząd uwielbia go przedłużać w ostatniej chwili. Ostatnio zrobił to dokładnie dzień przed wygaśnięciem poprzednich obostrzeń. A do tego wciąż nie wiadomo, jakiej wysokości wsparcie dostanie Lot od państwa, czyli od podatników. Nic dziwnego, że w takiej sytuacji mnożą się plotki. Pod koniec maja w ramach Polskiej Grupy Lotniczej powołano tajemniczą spółkę o nazwie Lot Polish Airlines. Czy to przygotowanie do kontrolowanej upadłości Lotu?