Gwoździem rewolucji ma być kwota wolna od podatku w wysokości nawet 30 tys. zł. Mają na niej zyskać grupy, na które partia może liczyć, że zrewanżują się głosami: emeryci i najmniej zarabiający. Reszta boleśnie dostanie po kieszeni, a najbardziej przedsiębiorcy i coraz biedniejsza klasa średnia.
Czytaj też: Dr Sławomir Dudek o tym, że rząd wydaje za dużo
Kwotę wolną obniżono, żeby podnieść?
PiS miota się od ściany do ściany. Kwota wolna, w wysokości 8 tys. zł, była jedną z dwóch najważniejszych obietnic Andrzeja Dudy, gdy po raz pierwszy starał się o urząd prezydenta – wcześniej wynosiła ok. 3 tys. zł dla każdego podatnika. Drugą obietnicą było rozwiązanie problemu frankowiczów. Jako prezydent Duda nie spełnił żadnej. Wielu podatnikom kwotę… obniżono, czyli płacą wyższy podatek.
Kwota wolna od podatku PIT została przez PiS niepomiernie skomplikowana, w dodatku zwiększono ją tylko osobom niepracującym, bo osiągającym dochód roczny w wysokości zaledwie 8 tys. zł. Nie zyskały nawet osoby osiągające minimalne zarobki, więc o zapowiadanym zmniejszeniu klina podatkowego nie ma mowy. Większości pracującym kwotę wolną obniżono. W szczycie koniunktury gospodarczej partia rządząca tłumaczyła, że państwa na taki gest jak zwiększenie kwoty wolnej od podatków nie stać. Z zastosowania narzędzia zachęcającego do pracy władza zrezygnowała. Nie wierzę, że teraz po nie sięgnie, raczej będzie manipulować kwotą w celach wyborczych.
Po roku pandemii, rekordowym ubiegłorocznym deficycie budżetowym (85 mld zł!