To nieprawda, że dwie wieże PiS nie powstały. Wprawdzie nie przy ulicy Srebrnej w Warszawie, ale w elektrowni Ostrołęka C. Protesty działaczy ekologicznych, wspinanie się na wieże z transparentami nic nie dawały. Wieże pięły się do góry. A jednak budowa w końcu została zatrzymana, a teraz zapadła decyzja, by je zburzyć. Wszystko to będzie nas kosztowało miliard złotych i zostanie doliczone do rachunków za prąd. Ile jeszcze takich rachunków za bezsensowne decyzje gospodarcze dostaniemy do zapłacenia?
Ostrołęckie dwie wieże to liczące ponad 100 m konstrukcje betonowe, które docelowo miały być połączone i stanowić element konstrukcyjny wielkiego bloku elektrowni węglowej o mocy 1000 MW. Obok miała stanąć jeszcze większa chłodnia kominowa. Jej budowa także została wstrzymana, a to, co już powstało, niebawem zniknie. Tak kończy się jedna z najdziwniejszych inwestycji ostatnich lat.
Czytaj też: Koniec Ostrołęki C. Jaka piękna katastrofa
Czarny sen polskiej energetyki
Budowę wielkiego bloku węglowego w Ostrołęce zawdzięczamy Krzysztofowi Tchórzewskiemu, ministrowi energii, który okazał się czarnym snem polskiej energetyki. Dostał gigantyczną władzę i to, jaki robił z niej użytek, wprawiało w przerażenie najpierw energetyków, a wkrótce także premiera i samego prezesa. W efekcie nie tylko odebrano mu władzę, ale także zlikwidowano ministerstwo, które wcześniej