Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Rynek

Jadwiga w bieliźniarce. Po co nam banknot 1000 zł?

Prezes NBP Adam Glapiński uważa, że niektórzy wolą trzymać oszczędności w bieliźniarce i mają do tego prawo. Prezes NBP Adam Glapiński uważa, że niektórzy wolą trzymać oszczędności w bieliźniarce i mają do tego prawo. _Alicja_ / Pixabay
Banknot tysiączłotowy lansowany przez prezesa NBP może wreszcie przedstawiać kobietę. Jadwigę Andegaweńską? Adam Glapiński jeszcze się waha. Tyle że wszystko jedno, czyja twarz to będzie, bo niewiele osób ją zobaczy.

Prezes NBP Adam Glapiński, co by o nim nie mówić, jest konsekwentny. Powtarza więc już od kilku miesięcy, że jeżeli zostanie na stanowisku na kolejną kadencję, to wprowadzi banknot o nominale 1000 zł. A żeby było postępowo – to z kobiecą twarzą Jadwigi Andegaweńskiej. Zanim zaczniemy dyskutować, czy Jadwiga, czy może lepiej Anna Jagiellonka, zapytajmy: po co?

Czytaj także: Gdzie teraz trzymać pieniądze

Pieniądz, czyli co?

Studenci na pierwszym roku ekonomii uczą się, że nasze zapotrzebowanie na pieniądz to wypadkowa kilku czynników. Motyw transakcyjny – płacimy za codzienne, zwykle drobne zakupy. Motyw przezornościowy – mamy na niezaplanowane, ale niekiedy konieczne wydatki. Motyw spekulacyjny – a nuż trafi się jakaś atrakcyjna okazja do zainwestowania, z której trzeba szybko skorzystać? I w końcu tezauryzacja – pieniądz to środek przechowywania wartości w czasie. To jednak teoria Keynesa, która powstała, gdy poza gotówką przeciętny konsument nie miał wielu sposobów na obsłużenie swoich transakcji (może jeszcze czeki).

Dziś „pieniądz” oznacza więcej niż „gotówka”. O ile do codziennych zakupów często jeszcze używamy gotówki, choćby dlatego, że nie wszyscy sprzedawcy akceptują karty płatnicze, a bardziej przezorni mają w portfelu również na większe wydatki, gdyby jednocześnie awarii uległa instalacja wodna w domu i okoliczne bankomaty, to inwestujemy i przechowujemy raczej bezgotówkowo. Pieniądz jako symboliczny środek wymiany zawsze miał być przede wszystkim wygodny. Dziś jest taki coraz mniej, a zdecydowana większość z nas otrzymuje dochody na konto bankowe.

Reklama