Polakami niegłosującymi na tę partię PiS się nie przejmuje – w myśl zasady: „Słychać wycie? Znakomicie!”. Więc partia rządząca postanowiła ułagodzić swoich wyborców uchwałą „antysitwową”. Ma położyć tamę masowemu zawłaszczaniu państwa, ale tylko na pozór.
Czytaj także: Prorodzinna polityka PiS. Posady dla dzieci, małżonków i stryjów
W rzeczywistości uchwała partyjna jest kpiną z inteligencji sympatyków własnej partii, którzy mogą zrewanżować się spadkiem popularności PiS w sondażach. I puszczaniem oka do kolegów, przeciwko którym niby jest wymierzona. Symbolem nepotyzmu w szeregach PiS stała się żona bardzo prominentnego posła Sobolewskiego, słynna kolekcjonerka rad nadzorczych. Na tym samym zjeździe, na którym powstała uchwała „antysitwowa”, poseł Sobolewski został awansowany na sekretarza generalnego, a kolekcja rad nadzorczych żony nie stała się żadną przeszkodą!
Nepotyzm w PiS nie zniknie
W sytuacjach nadzwyczajnych nepotyzm nadal będzie uprawiany. O tym, czy sytuacja jest nadzwyczajna i żonie, mężowi, dzieciom czy pociotkom jednak państwowa posada się należy, decydować ma minister aktywów państwowych Jacek Sasin. Ten sam, pod okiem którego kolesiostwo i rozdawanie posad kwitnie. Częścią tego dealu miedzy partią a kolesiami jest niepisana umowa, że z pieniędzy, które zarobili na państwowych posadach, wspomagają fundusze wyborcze partyjnych kolegów.