Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Rynek

Jak wykoleić Czecha? RegioJet ma plany wobec Polski, ale czy zostanie wpuszczony?

Pociąg komercyjnego czeskiego przewoźnika RegioJet Pociąg komercyjnego czeskiego przewoźnika RegioJet Slavek Ruta / Forum
Prywatny RegioJet to nadzieja na konkurencję z PKP Intercity, tańsze bilety i więcej połączeń. Jednak polskie władze mogą zrobić wiele, żeby ambitnym Czechom przeszkodzić w ich planach.

Na razie to marka Polakom raczej nieznana, chociaż RegioJet pociągi uruchamia już od 11 lat. Zaczynał od połączeń na swoim rodzimym, czeskim rynku, dzisiaj jest obecny również na słowackich i austriackich torach, a latem wozi Czechów na chorwackie wybrzeże. Planuje inwestować w nocne pociągi przez Niemcy do Belgii i Holandii, jednak nas najbardziej interesuje jego polska ekspansja. RegioJet w ciągu ostatnich tygodni ogłosił bardzo ambitne plany dotyczące naszego kraju. Pierwsze połączenie, do którego obsługi Czesi szukają już polskich pracowników, to pociąg z Pragi do Przemyśla przez Kraków. Jego start, opóźniony z powodu pandemii, planowany jest na jesień.

Czytaj także: Czech nas uratuje? Leo Express wjeżdża na polskie tory

RegioJet ma plan na Polskę

Już zimą RegioJet chce wozić Polaków w Alpy, w przyszłym roku ruszyć ma pociąg nocny z Warszawy przez Poznań do Niemiec, Holandii i Belgii, śladami dawnego EuroNight Jan Kiepura. Jednak najważniejszy etap ekspansji nastąpi, jak obiecują Czesi, w grudniu 2022 r. Wówczas RegioJet planuje uruchomić połączenia z Krakowa do Gdyni przez Warszawę oraz ze stolicy do Wrocławia przez Katowice. W obu przypadkach nie chodzi o jeden czy dwa pociągi, ale o składy odjeżdżające co dwie godziny przez cały dzień – od rana do wieczora. Byłoby to wyzwanie rzucone PKP Intercity i jego pociągom Pendolino, które królują zwłaszcza na trasie Kraków–Gdynia przez stolicę.

Państwowy przewoźnik stosuje od lat taktykę, która pomaga mu więcej zarabiać, za to szkodzi pasażerom. Ze stolicy do Krakowa czy Trójmiasta niewiele jest tańszych pociągów jadących najkrótszymi trasami. Odjeżdżają one głównie w mało atrakcyjnych porach, a do tego obsługiwane są w większości starymi wagonami – bez klimatyzacji i z ośmiomiejscowymi, bardzo niewygodnymi przedziałami. Chodzi o to, żeby jak najwięcej pasażerów wybrało znacznie droższe Pendolino, na które bilety kosztują bez zniżek i promocji aż 150 zł za osobę. Tymczasem w Czechach na porównywalnej trasie między Pragą a Ostrawą ceny są dużo niższe, bo tam państwowe České dráhy muszą konkurować z dwoma prywatnymi przewoźnikami (Leo Express i właśnie RegioJet).

Czytaj także: PKP bezkonkurencyjne, bo wspierane przez PiS

RegioJet tańszy nawet bez dotacji

RegioJet chce jeździć po Polsce bez dotacji, na zasadach komercyjnych. Dlaczego zatem będzie tańszy od PKP Intercity? Bo ma zupełnie inny model biznesowy. Nie zaoferuje składów Pendolino ani porównywalnych, tylko wagony, które tanio kupił na Zachodzie i wyremontował. Na polskich torach to standard w zupełności wystarczający, skoro Pendolino wciąż nie może pokazać pełni swoich możliwości. Te pociągi są przygotowane do prędkości 250 km na godz., tymczasem jadą maksymalnie 200 i to tylko na niektórych odcinkach. RegioJet mógłby nie tylko dać pasażerom tańszą i niewiele wolniejszą alternatywę, ale także zmusić PKP Intercity do obniżenia cen. Gdyby na polskich torach pojawiła się konkurencja, pule tanich biletów na pociągi EIP i EIC na pewno w cudowny sposób by się powiększyły.

Dobro pasażerów czy ochrona monopolisty?

Jednak do tego droga daleka. Teoretycznie w Unii Europejskiej każdy przewoźnik może jeździć, gdzie chce, ale w praktyce to znacznie bardziej skomplikowane. RegioJet musi najpierw dostać zgodę Urzędu Transportu Kolejowego. Ta państwowa instytucja bada, czy przypadkiem nowe połączenia Czechów nie zaszkodzą pociągom IC i TLK spółki PKP Intercity, dotowanym z budżetu państwa. Absurdalna procedura chroni w praktyce monopol państwowej spółki, chociaż akurat w przypadku połączenia Kraków–Gdynia przez Warszawę nie powinna mieć w ogóle zastosowania. Bo tam królują drogie Pendolino, a oferta połączeń dotowanych jest wyjątkowo nieatrakcyjna, wręcz skandaliczna. To, jak UTK oceni wnioski Czechów, będzie testem na niezależność tej instytucji. Czy chce ona dobra polskich pasażerów, czy też zamierza wspierać dotychczasowego monopolistę?

Jednak nawet zielone światło od UTK nie oznacza końca problemów RegioJet w Polsce. Trzeba jeszcze znaleźć miejsce dla nowych połączeń na torach, a to muszą zrobić PKP Polskie Linie Kolejowe – następny państwowy gracz w całej układance. Mogą Czechom odmówić, tłumacząc się na przykład nieustannymi remontami na Centralnej Magistrali Kolejowej albo wieloletnią przebudową stacji Warszawa Zachodnia. Jeśli okaże się, że dla Pendolino miejsce na torach jest, ale już dla RegioJeta niekoniecznie, będziemy mieli do czynienia z kolejną próbą ochrony monopolu PKP Intercity.

Czytaj także: Obiecanki na torach

Uczciwa konkurencja na torach

Miejmy nadzieję, że czeski przewoźnik otrzyma szansę na uczciwą konkurencję, bo tego bardzo potrzebują polscy pasażerowie. Zwłaszcza że przykłady z Czech, Włoch czy Austrii pokazują, jak korzystna jest rywalizacja dotychczasowych państwowych molochów z prywatnymi kolejami. Niższe ceny przyciągają do kolei nowych podróżnych, do tej pory wybierających samochód czy samolot. W efekcie zyskuje środowisko, bo pociąg to najbardziej ekologiczny środek transportu. Połączeń przybywa, tory są bardziej efektywnie użytkowane, rosną też wpływy zarządcy infrastruktury (u nas to PKP Polskie Linie Kolejowe), który ma więcej pieniędzy na remonty i rozbudowę sieci. Tak może być też w Polsce, pod warunkiem że politycy nie będą próbowali wykolejać odważnego RegioJeta. A mają, niestety, różne możliwości, by to zrobić, i ogromną pokusę, by chronić dotowane bez żadnych przetargów PKP Intercity.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną