Usprawiedliwiając wprowadzenie lex TVN, politycy z obozu PiS przekonują, że trzeba chronić polskie media przed przejęciem ich przez chiński lub rosyjski kapitał. Powołują się na państwa zachodnie, które również regulują zagraniczne udziały w mediach. Choć większość krajów Unii nie ogranicza obcych inwestycji na rynku medialnym, w kilku państwach rzeczywiście istnieją stosowne przepisy. Ograniczenia obowiązują również w Stanach Zjednoczonych. Dokładne przyjrzenie się tym ustawodawstwom pokazuje jednak, że media można chronić przed niepożądanym kapitałem w inny sposób, niż proponują to rządzący.
Jerzy Baczyński: Możliwy scenariusz przyspieszonych wyborów
USA otwierają się na zagraniczne inwestycje
Amerykańskie prawo wyklucza przyznawanie koncesji na nadawanie programów radiowych i telewizyjnych zagranicznym spółkom i obywatelom innych państw. Ponadto udział obcych podmiotów w spółkach medialnych nie może przekroczyć 20 proc. Ograniczane są również pośrednie inwestycje zagraniczne – spółki radiowe i telewizyjne zasadniczo nie powinny być kontrolowane przez podmioty, w których ponad 25 proc. stanowi kapitał spoza USA. Federalna Komisja Łączności może jednak przyznać koncesję mimo przekroczenia tego progu, jeśli stwierdzi, że służy to interesowi publicznemu i nie stanowi zagrożenia dla bezpieczeństwa kraju. Każdy przypadek jest przez nią rozpatrywany indywidualnie. W ostatnich latach Komisja zliberalizowała swoje podejście i coraz częściej rozpatruje wnioski o koncesję pozytywnie. W rezultacie nawet nadawcy znajdujący się w 100 proc.