Rada Polityki Pieniężnej okazała się odważniejsza, niż sądziła większość analityków. Podstawowa stopa procentowa wzrosła dziś z poziomu 0,5 do 1,25 proc. To jednak wciąż mniej niż przed pandemią i wręcz śmiesznie mało w porównaniu z inflacją. Ceny według GUS rosną już o prawie 7 proc. rocznie.
Czytaj więcej: Szóstka (prawie siódemka) Glapińskiego. Inflacja najwyższa od 20 lat
Inflacja tak wysoka, że trzeba się... cieszyć?
To informacja zła, ale jest jeszcze gorsza. Nikt nie potrafi dzisiaj ocenić, do jakich jeszcze poziomów wzrośnie inflacja. Czy będzie dwucyfrowa, jak wieszczą niektórzy analitycy? Jeszcze niedawno większość członków Rady Polityki Pieniężnej z prezesem NBP na czele uspokajała, że taka inflacja jest przejściowa, a do tego wynika z czynników niezależnych, jak drożejące na świecie surowce energetyczne i żywność. Dzisiaj Adam Glapiński twierdzi, że inflacja to efekt szybkiego wychodzenia Polski z kryzysu. Czyli w zasadzie trzeba się z niej… cieszyć. Ciekawe, jakie wyjaśnienie poznamy za miesiąc?
Czytaj także: NBP traci resztki wiarygodności. W co gra Glapiński?
Tymczasem wiemy już, że źródła inflacji są bardzo różne. Świadczy o tym choćby tzw. inflacja bazowa, nieuwzględniająca zmian cen żywności i energii.