Emeryci otrzymujący od 5 do 12,8 tys. zł brutto zostaną jednak objęci ulgą dla klasy średniej, podobnie jak zleceniobiorcy. Przy okazji premier zapewnia, że nikt, oczywiście poza przedsiębiorcami, nie straci na Polskim Ładzie, jeśli zarabia do 12,8 tys. zł brutto. A gdy jakimś cudem jednak straci, to straty te wyrówna mu łaskawe państwo.
W ten sposób słynna ulga dla klasy średniej, pierwotnie przecież zarezerwowana tylko dla zatrudnionych na etat, okazuje się cudownym lekiem na całe zło Polskiego Ładu. To ta sama ulga, której wiele osób się boi, bo kto może z niej skorzystać, okaże się tak naprawdę dopiero po podsumowaniu zarobków z całego roku.
Czytaj także: Polski (bez)Ład. kKto i ile straci na podatkowej rewolucji Morawieckiego
Rekompensaty za mniejszy 1 proc.
Przy okazji premier rusza na odsiecz niepełnosprawnym. Obiecuje rekompensaty dla organizacji pożytku publicznego, które dostaną mniej z tzw. 1 proc. Przecież wszyscy Polacy zapłacą niższy podatek od dochodów osobistych, skoro podniesiono zarówno kwotę wolną, jak i próg podatkowy. To zmiany wyjątkowo niekorzystne dla całego systemu 1 proc. Nie wiadomo, czy chodzi tylko o jednorazową rekompensatę. Reformy w obecnej sytuacji wymaga bowiem cały system wsparcia organizacji pożytku publicznego.
Obłaskawianie niezadowolonych
To zresztą jeden z niezliczonych efektów ubocznych Polskiego Ładu. Takie potężne trzęsienie ziemi wywołuje wstrząsy wtórne praktycznie w każdej dziedzinie życia. Rząd ten problem najpierw zupełnie zignorował, zapominając o tak banalnych kwestiach jak PIT-2 czy wątpliwe prawnie obniżenie świadczeń ok.