Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Rynek

Drożyzna już dwucyfrowa. Rząd nakręca inflacyjną spiralę

Premier Mateusz Morawiecki Premier Mateusz Morawiecki Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.pl
Najłatwiej winę za inflację będzie teraz zrzucić na wojnę. Pamiętajmy jednak, że ona tylko pogorszyła i tak złą sytuację.

W ciągu ostatniego roku ceny wzrosły o 10,9 proc. według najnowszych danych GUS. Analitycy spodziewali się inflacji dwucyfrowej (po raz pierwszy od 22 lat), ale tylko minimalnie powyżej 10 proc. Nie ma już śladu po wpływie tarczy antyinflacyjnej, która w lutym była w stanie nieco spowolnić wzrost cen.

Czytaj też: Rekordowa inflacja. PiS gasi pożar benzyną

Rząd nakręca inflacyjną spiralę

Tymczasem to, co widzimy, to dopiero początek kolejnego etapu drożyzny. Wysokie ceny paliw coraz bardziej będą przekładać się na koszt różnych produktów i usług. Czekają nas zapewne kolejne podwyżki cen gazu czy węgla, zwłaszcza po wprowadzeniu embarga na import tego rosyjskiego. Do tego dochodzi rozregulowanie rynku żywności z powodu zniszczenia części ukraińskiego rolnictwa. Jedzenia w Polsce nie zabraknie, ale jego ceny będą rosły jeszcze szybciej niż dotąd.

Dobra informacja? Z oficjalnych danych wynika, że średnie zarobki rosną w tempie porównywalnym z inflacją. To może z jednej strony cieszyć, ale równocześnie oznacza, że firmy, zwiększając wynagrodzenia, by nie stracić pracowników, muszą jeszcze szybciej podnosić ceny swoich produktów i usług. Jesteśmy w samym środku inflacyjnej spirali.

A dodatkowo nakręca ją rząd przygotowujący się do wyborów. Zamiast Polskiego Ładu jest obniżka podatków dla prawie wszystkich, dosypywanie emerytom, a w zanadrzu zapewne prezenty dla różnych grup. Tymczasowa tarcza antyinflacyjna obowiązywać będzie przynajmniej do wyborów.

Reklama