Ceny w styczniu, według wstępnych szacunków GUS, w stosunku do stycznia 2021 wzrosły o 9,2 proc. Miesiąc wcześniej inflacja wynosiła jeszcze 8,6 proc. Za każde 100 zł możemy dzisiaj kupić tylko tyle co przed rokiem za 90 zł i 80 gr.
Czytaj też: „Nie ma już na czym oszczędzać”. Podwyżki biją po kieszeni
Inflacja w górę. Stajemy się coraz biedniejsi
Najszybciej rosły ceny paliw – o 23,8 proc., nośników energii – o 18,2 proc. i żywności – o 9,4 proc. Takiego tempa inflacji nie notowaliśmy od 20 lat, a każdy miesiąc przynosi kolejny rekord. Słabym pocieszeniem jest, że niektórzy prognozowali nawet inflację dwucyfrową. Wszystko jeszcze przed nami.
Należy się spodziewać, że wkrótce liderem wzrostów cen staną się artykuły spożywcze. Za owoce, zboże i warzywa z nowych zbiorów będziemy płacić coraz więcej. W ich cenach znajdą się bowiem koszty o wiele droższych nawozów i paliw, ale także pracy ludzkiej, droższe pasze odbiją się na cenach mięsa i nabiału. Żywność, na której zakupy jeszcze kilka lat temu przeznaczaliśmy 23 proc. domowych budżetów, pochłania coraz większą ich część, według niedawnych analiz ekonomistów Pekao SA – już 28 proc. A ponieważ rośnie też udział w rodzinnych wydatkach kosztów utrzymania mieszkania oraz transportu, na kulturę, rekreację i dokształcanie się wielu rodzinom nie starcza już pieniędzy. Pracują, żeby przeżyć. Jako społeczeństwo stajemy się coraz biedniejsi.
Niektórzy ekonomiści uważają, że w styczniu inflacja w Polsce osiągnęła szczyt i teraz już tempo wzrostu cen będzie wolniejsze. Zacznie bowiem działać tarcza antyinflacyjna, czyli chwilowe ograniczenie podatków na żywność, prąd i gaz, co powinno ten wzrost nieco spowolnić.