Gwałtowny wzrost rat kredytów mieszkaniowych zachęcił polityków do składania obietnic pomocy kredytobiorcom, a kancelarie prawne do analizowania umów kredytowych w poszukiwaniu klauzul, które można by zakwestionować w sądzie. Tylko nieliczni sięgnęli po działający od lat Fundusz Wsparcia Kredytobiorców. To prawdopodobnie efekt małej świadomości społecznej co do istnienia takiego rozwiązania. Tymczasem to właśnie FWK powinno być pierwszym wyborem w razie nagłego wzrostu wysokości rat lub spowodowanym np. utratą pracy brakiem zdolności regularnego spłacania zadłużenia. Pokazujemy, na czym polega to rozwiązanie, do kogo jest kierowane oraz ile osób mogłoby z niego skorzystać.
Czytaj także: Czekają nas nawet dwa razy większe raty kredytów?
Na czym polega wsparcie z FWK?
Stworzony jeszcze przez rząd PO-PSL fundusz ruszył na początku 2016 r. Zarządzający nim Bank Gospodarstwa Krajowego (BGK) miał do dyspozycji 600 mln zł pochodzących z wpłat banków wnoszonych proporcjonalnie do udziału w rynku kredytów mieszkaniowych opóźnionych w spłacie o co najmniej 90 dni. Na początku pomoc zakładała spłatę na wniosek kredytobiorcy rat jego kredytu mieszkaniowego do wysokości 1,5 tys. zł miesięcznie przez maksymalnie 18 miesięcy. Dwa lata po przekazaniu ostatniego wsparcia kredytobiorca zaczynał zwracać pożyczone pieniądze do FWK. Robił to w równych nieoprocentowanych ratach rozłożonych na osiem lat.
Od stycznia 2020 r. obowiązuje nowsza wersja ustawy uwzględniająca zmiany forsowane przez prezydenta