Jakie pożytki płyną z rzek
Jakie pożytki płyną z rzek. Czy katastrofa Odry otworzy Polakom oczy?
Dr hab. Iwona Wagner, prof. Uniwersytetu Łódzkiego (Katedra UNESCO Ekohydrologii i Ekologii Stosowanej), tak opisuje doświadczenie odrzańskiej katastrofy: – Nagle okazało się, że pięć województw, czyli administracyjnie jedna trzecia Polski, leży nad zdegradowaną rzeką. I zaczynają się dramaty społeczno-ekonomiczne. Nie wiadomo, co z wodą do picia, z produkcją napojów, z pojeniem zwierząt, z nawadnianiem pól. Nie wiadomo, czy jesteśmy bezpieczni. Jeżeli system nie działa w harmonii, to zaczynają się kłopoty.
Do harmonii jeszcze wrócimy. Najpierw o tym, ile i jak czerpiemy z rzek.
Ludzie i fabryki
Wszyscy potrzebują wody. Do picia, gotowania, mycia, podlewania... 70 proc. zużywanej w Polsce wody pochodzi z ujęć podziemnych, które mają się dość dobrze. Reszta płynie z wód powierzchniowych – głównie rzek i zbiorników retencyjnych, rzadziej z jezior. Te wody są bardziej narażone na zanieczyszczenia. Prof. Wagner przywołuje przykład Łodzi, która korzystała kiedyś ze Zbiornika Sulejowskiego, zbudowanego na Pilicy w latach 70. XX w. Wkrótce po jego uruchomieniu pojawiły się zakwity sinic, a wraz z nimi pierwsze poważne badania nad tymi mikroorganizmami. W końcu miasto przestawiło się na źródła podziemne. Obecnie ujęcia powierzchniowe przeważają tylko w województwach małopolskim i śląskim.
Na gospodarkę komunalną przypada średnio 15 proc. pobieranej wody (w tym 12 proc. na gospodarstwa domowe). Najwięcej – aż 75 proc., zużywa przemysł. Pozostałe 10 proc. konsumuje rolnictwo.
Zakłady przemysłowe, które potrzebują dużo wody i odprowadzają dużo ścieków, zwykle buduje się nad rzekami i zbiornikami wodnymi. Na przykład Zakłady Azotowe Puławy nad Wisłą, Zakłady Chemiczne Police i Zakłady Chemiczne Kędzierzyn nad Odrą.