Zgodnie z projektem posłów PiS ma to zapewnić nowo powołana rada ds. bezpieczeństwa strategicznego, której członków wybiorą Sejm, Senat i prezydent jeszcze w obecnej kadencji. Ona będzie pilnować, aby m.in. Daniel Obajtek pozostał prezesem największej polskiej firmy. Podobnie jak tysiące innych nominatów partyjnych w pięciu najważniejszych spółkach kontrolowanych przez państwo. Chodzi o PKN Orlen, Polskie Sieci Elektroenergetyczne (PSE), operatora gazociągów Gaz-System, operatora ropociągów PERN i farmaceutyczną Polfę Tarchomin.
Akcjonariusze stracą władzę
Bez zgody rady wszelkie zmiany personalne w tych spółkach nie będą możliwe, więc znajdą w niej miejsce tylko osoby z najwęższego kręgu najbardziej zaufanych, lojalnych wobec partii. Nowa instytucja będzie mogła blokować ewentualne próby zmian personalnych zarówno w składach zarządów tych pięciu spółek strategicznych, jak i w ich organach nadzorczych. Zadaniem rady ma być więc zakonserwowanie obecnej obsady personalnej na najwyższych stanowiskach. Czyli w efekcie zablokowanie wszelkich zmian, bo uratowani prezesi zadbają, aby pracy nie stracili ich podwładni.
Oznaczałoby to jednocześnie, że władzę nad tymi potężnymi spółkami tracą ich akcjonariusze, co byłoby niezgodne z kodeksem spółek handlowych – ale poszanowanie prawa mogłoby przecież oznaczać imposybilizm. Więc prawem PiS się nie przejmuje. Ważniejsze jest, aby lojalni towarzysze partyjni nie stracili intratnych źródeł utrzymania w razie wyborczej porażki.