Kilogram jaj jest już droższy od kilograma kurczaka, ale ceny mięsa też pną się do góry. Jeśli nie opanujemy wirusa, cena kurzego udka zacznie doganiać cenę befsztyka. O stabilizacji cen żywności trzeba zapomnieć.
Ptasia grypa pustoszy fermy drobiu
Pierwsza fala ptasiej grypy zaatakowała świat w 2021 r. Polskę także, to potem drób zaczął drożeć. Odnotowano u nas wtedy aż 403 ogniska zachorowań, utylizować trzeba było 14,2 mln ptaków, co kosztowało ok. 800 mln zł. Właściciele kurzych ferm mocno dostali po kieszeni. Ci, którzy nie mogli doczekać się od państwa odszkodowań, zasilili szeregi AgroUnii Michała Kołodziejczaka. Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności podsumował pod koniec roku, że ptasia grypa szalała w 37 krajach i trzeba było wybić 50 mln ptaków.
Wydawało się, że 2022 r. będzie lepszy, do grudnia wykryto tylko 38 ognisk zjadliwego wirusa. Tuż przed końcem roku okazało się jednak, że wirus tylko się przyczaił i zaatakował ponownie. Hurtowe ceny jaj według Krajowej Rady Drobiarstwa w grudniu ubiegłego roku były już o 75 proc. wyższe. Detaliczne rosły nawet szybciej. Wtedy jeszcze wydawało się, że to skutek dużo droższych pasz i błyskawicznie drożejącej energii. Teraz dochodzą straty, których z góry nie da się oszacować. Coraz więcej ptaków pada albo też zarażone stada trzeba utylizować.
Czytaj także: Kłopotliwe nazwy chorób. Źle się kojarzą, a eksperci nie mogą się dogadać
H5N1 ogarnął także Polskę
W styczniu w zbiorniku koło Kęt w Małopolsce znaleziono 18 martwych łabędzi.