Zboże z Ukrainy? Spalić i po problemie. Skandal i wstyd dla Polski
Zboże z Ukrainy? Spalić i po problemie
Najłatwiejszy dla rządu i najszybszy do zrealizowania jest punkt 3. porozumienia z rolnikami – mówi o tym, że nadmiarowe zboże zostanie po prostu „wykorzystane na cele energetyczne”, nie wyjaśniając, co to naprawdę znaczy. A znaczy tyle, że pszenica czy rzepak mają zostać… spalone. W ten sposób elewatory zbożowe zostaną opróżnione, a rolnicy będą mogli sprzedać swoje zboże po godziwych cenach. W ten szybki i cudowny sposób, niewymagający od rządu żadnych zdolności organizacyjnych, problem nadmiaru zboża zostanie rozwiązany.
Czytaj także: Na polach kiełkuje złość, protesty rolników rozlewają się po kraju. Władza nie wie, co robić
Na realizację porozumienia rolnicy nie mają co liczyć
Na realizację pozostałych 10 pkt porozumienia rolnicy nie bardzo mogą liczyć. Sprawny przejazd zaplombowanych wagonów ze zbożem czy rzepakiem przez Polskę nie jest bowiem szybko możliwy, skoro nie uporano się z tym przez tyle miesięcy. Z pomysłu pobierania kaucji za przejazd zboża tranzytem także niewiele wychodzi, bo żadna firma sprzedająca ukraińskie zboże tranzytu nie deklaruje. Nie może liczyć przecież na zwrot kaucji, skoro zakorkowane są porty, z których statki ze zbożem mają odpływać.
Czerwcowy termin realizacji porozumienia jest więc nierealny, co oznacza, że zboża z nowych zbiorów od polskich rolników nikt nie kupi, bo nie będzie miał go gdzie zmagazynować. Nie bardzo też wiadomo, kto miałby te wagony ze zbożem wieźć do naszych portów nadbałtyckich, skoro nie poprawiono przez wiele miesięcy ich „przepustowości”. Czyli –