Gorączka na kredyt
Kredyt dla młodych – zarobek dla deweloperów. Ceny mieszkań biją kolejne rekordy
Tegoroczny lipiec był na świecie najcieplejszym miesiącem w historii pomiarów temperatury, a według wielu naukowców najgorętszym w całych dziejach ludzkości. W Polsce rekordy pogodowe co prawda nie padały, ale za to nasz rynek nieruchomości dostosował się do globalnych trendów meteorologicznych. Zgodnie z danymi Biura Informacji Kredytowej liczba klientów poszukujących środków na zakup domu czy mieszkania podwoiła się w porównaniu z ubiegłorocznym lipcem, a wartość wniosków o kredyty hipoteczne wzrosła aż o 273 proc. Deweloperzy sprzedali w ubiegłym miesiącu w siedmiu największych polskich aglomeracjach aż 5,7 tys. mieszkań, bijąc i tak świetny wynik z czerwca (5,5 tys.). Tymczasem w drugiej połowie ubiegłego roku znajdowali klientów na zaledwie 2,5–3 tys. lokali miesięcznie.
Bez limitu
Gwałtowny wzrost temperatury na naszym rynku nieruchomości spowodował przede wszystkim tzw. Bezpieczny Kredyt 2 proc. To jeden z pomysłów PiS na kampanię wyborczą, którego popularność przeszła najśmielsze oczekiwania polityków. Ten produkt dostępny jest dopiero od początku lipca i na razie tylko w niektórych bankach – głównie tych kontrolowanych przez państwo, jak PKO BP, Pekao SA czy Alior Bank. One otrzymały ponoć polityczne polecenie, aby błyskawicznie wprowadzić do oferty kredyt z dopłatą. Co ciekawe, banki prywatne się z tym nie spieszą, a część z nich w ogóle ogranicza liczbę udzielanych kredytów hipotecznych. Niektóre liczą wciąż straty po kredytach frankowych, inne boją się kwestionowania w sądach wskaźnika WIBOR.
Okazało się jednak, że państwowa część sektora wystarcza klientom. W ciągu zaledwie pięciu tygodni złożyli oni wnioski o 24 tys. takich pożyczek. Eksperci szacują, że do końca roku może być ich nawet 70 tys. Tymczasem rząd zakładał, że w tym roku udzielonych zostanie ok.