Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Rynek

Wakacje na pożegnanie czy pożegnanie z wakacjami? PiS w rzeczywistości alternatywnej

. . leungchopan / PantherMedia
Odchodząca władza chce przedłużyć wsparcie kredytobiorcom, chociaż większość z nich wcale go nie potrzebuje. Co zrobi nowa ekipa?

PiS żyje już w świecie alternatywnym, w którym będzie rządził kolejne cztery lata. Wciąż sprawujący władzę rząd przedstawił właśnie zasady wakacji kredytowych na 2024 r. Zasady, które w tej postaci z pewnością nie wejdą w życie, bo nie będzie sejmowej większości potrzebnej do ich uchwalenia. Chodzi jednak zapewne o to, aby po pierwsze, przedłużać na użytek własnego elektoratu iluzję trzeciej kadencji PiS, a po drugie, zaszachować przyszły rząd. Czy ośmieli się być mniej hojny od poprzedniego?

Czytaj także: Niekończące się wakacje (kredytowe). Kolejny prezent za cudze pieniądze

Wakacje kredytowe z ograniczeniami

Zgodnie z zaprezentowanymi wczoraj założeniami wakacje kredytowe w 2024 r. miałyby działać na dotychczasowych zasadach pomijania jednej raty na kwartał, co oczywiście wydłuża okres spłaty kredytu. Jednak nie byłyby dostępne dla wszystkich posiadających hipoteczne kredyty złotowe. Bez ograniczeń korzystaliby z tej formy wsparcia ci, którzy zaciągnęli kredyt na kwotę do 400 tys. zł. W przypadku kredytów z przedziału 400–800 tys. zł wakacje byłyby dostępne tylko dla osób, które na miesięczną spłatę przeznaczają powyżej połowy dochodów swojego gospodarstwa domowego. Wreszcie kredytobiorcy z zobowiązaniami powyżej 800 tys. zł o wakacjach musieliby zapomnieć.

W rzeczywistości zdecydowana większość klientów mogłaby korzystać z tej formy wsparcia bez ograniczeń. W drugim kwartale tego roku średnia kwota nowego kredytu hipotecznego osiągnęła 366 tys. zł, a w poprzednich latach była oczywiście niższa. Np. w 2021 r. wynosiła ok. 330 tys. zł, a na początku 2020 r. była jeszcze poniżej 300 tys. zł.

Czytaj także: Mieszkania i kredyty. Czy nowy rząd wejdzie na minę, jaką zostawia mu PiS?

Banki protestują

Tak jak do tej pory pełne koszty wakacji pokryłyby banki. Nic dziwnego, że to one najgłośniej protestują. W ubiegłym i w tym roku ten prezent PiS kosztuje je łącznie ok. 15 mld zł, bo z wakacji skorzystało ponad dwie trzecie osób do tego uprawnionych. 2024 r. przyniósłby bankom, w formie proponowanej przez PiS, kolejne kilka miliardów strat. Tymczasem, jak przekonuje Związek Banków Polskich, zdecydowana większość kredytobiorców, mimo podwyżek stóp, wcale nie była i nie jest w trudnej sytuacji finansowej. Aż trzy czwarte beneficjentów wakacji zaoszczędzone kwoty przeznaczyło na szybką nadpłatę kapitału kredytu. Czyli dzięki temu zmniejszyło sobie kolejne raty.

Czytaj także: GUS ma dobre wieści, ale i tak jest źle. Wszystko przez Bezpieczny Kredyt 2 proc.

Co zrobi przyszła koalicja?

Na razie jej posłowie nie chcą składać jednoznacznych deklaracji. Czekają zarówno na dane dotyczące inflacji w kolejnych miesiącach, jak i na dalsze decyzje Rady Polityki Pieniężnej. Wskaźniki WIBOR 3M i 6M są już o ponad 1 pkt proc. niższe w porównaniu z wiosną. Jednak z politycznego punktu widzenia całkowite zabranie wakacji kredytowych PiS na pewno wykorzystałoby do ataków na nowy rząd. Być może zatem zostanie wypracowana formuła pośrednia. Sensowne byłoby przedłużenie wakacji kredytowych bez względu na kwotę pożyczki, ale za to tylko dla tych, którzy rzeczywiście wydają na ratę znaczną część miesięcznych dochodów (np. powyżej 40 proc.). Bo dotychczasowa formuła wakacji wynikała wyłącznie z walki o wyborcze głosy, a nie z rzeczywistej troski o Polaków dotkniętych podwyżkami stóp procentowych. Zamiast w ten sposób drenować kapitały banków, lepiej zmusić je ustawowo do przewalutowania kredytów frankowych po kursie z dnia zaciągnięcia i zamknąć wreszcie ten wstydliwy rozdział. Dziś paraliżuje on wymiar sprawiedliwości. A skala niepewności z powodu coraz większej liczby pozwów frankowiczów i zazwyczaj korzystnych dla nich wyroków działa bardzo niekorzystnie na cały sektor finansowy w naszym kraju.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Mamy wysyp dorosłych z diagnozami spektrum autyzmu. Co to mówi o nich i o świecie?

Przez ostatnich pięć lat diagnoz autyzmu w Polsce przybyło o 100 proc. Odczucie ulgi z czasem uruchamia się u niemal wszystkich, bo prawie u wszystkich diagnoza jest jak przełącznik z trybu chaosu na wyjaśnienie, porządek. A porządek w spektrum zazwyczaj się ceni.

Joanna Cieśla
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną