Rynek

Substancje czynne na receptach? Izabela Leszczyna zaprzecza. „Do takich zmian nie dojdzie”

Ministra zdrowia Izabela Leszczyna, 30 stycznia 2024 r. Ministra zdrowia Izabela Leszczyna, 30 stycznia 2024 r. Jacek Szydłowski / Forum
Wiadomość, że lekarze nie wypiszą nam już recepty na konkretny lek, a tylko na substancję czynną, którą zawierają różne specyfiki, zelektryzowała i pacjentów, i lekarzy. O tym, czym będziemy się leczyć, decydowałby wówczas aptekarz. Na szczęście ministra zdrowia zapewniła, że tak nie będzie.

O planowanych zmianach w przepisach doniosła „Gazeta Wyborcza”, ale ministra zdrowia Izabela Leszczyna w radiu TOK FM zapewniła, że nic o nich nie wie, a do tego, by aptekarze wyręczali w leczeniu lekarzy, nie dojdzie.

Czytaj także: Receptomaty, czyli boty od brudnej roboty. Wyręczają system, ale zagrażają życiu i zdrowiu

Tajne prace z czasów PiS

Jak więc powstał ten fake news? Otóż nie wymyśliła go „Gazeta”, bo takie prace w jednym z departamentów Ministerstwa Zdrowia rzeczywiście trwają. Zainicjowano je jeszcze w poprzednim rządzie, jednocześnie uznając, że mają być tajne. Żeby zainteresowani nie przeszkadzali w legislacji. Ich zdanie na kształt planowanych przepisów nie powinno mieć wpływu?

O planowanych przepisach więc się ich nie informuje. Ani producentów leków, ani stowarzyszeń pacjentów. Ani – jak się okazuje – szefowej Ministerstwa Zdrowia. Ale informacja o nich wyciekła i dobrze się stało. – Próbowaliśmy dowiedzieć się szczegółów, ale nam odmówiono – stwierdza Irena Rej, prezes Izby Farmacja Polska, zrzeszającej producentów leków krajowych. Zdobyliśmy roboczą wersję w sposób nieformalny i potwierdzam, że informacja „GW” jest prawdziwa. Mamy się do zmian ustosunkować, jak już zostaną upublicznione.

Producenci leków krajowych obawiają się, że jeśli decyzja o tym, jaki lek wydać pacjentowi, należeć będzie do sprzedawcy w aptece – często nie jest to wcale magister farmacji, ale po prostu technik farmaceutyczny – ucierpią na tym zarówno pacjenci, jak i producenci. Ci ostatni boją się nieprawidłowości, czyli nieformalnych nacisków wytwórców leków drogich na właścicieli aptek, żeby to one były podsuwane chorym w pierwszej kolejności. Leki krajowe mogą okazać się mniej chodliwe.

To lekarz wie, jak leczyć

Protesty zgłosiła Naczelna Izba Lekarska, która też pomysł ocenia jako kuriozalny. Dlaczego złe przepisy mają pozbawiać lekarzy prawa do leczenia i przyznawać je aptekarzom? Leków na nadciśnienie jest mnóstwo, to lekarz wie, dlaczego – jego zdaniem – danej grupie chorych lepiej posłużą te, a nie inne.

Czytaj także: Prozac, xanax, valium, fentanyl, viagra. Polacy nadużywają leków

Czasem proces dobierania specyfiku dla chorego trwa długo, bo trzeba przyjrzeć się, jakie rezultaty przynosi leczenie. To lekarz wie, jakie rezultaty już przyniosło zażywanie jednych specyfików i dlaczego np. uznał, że inne będą dla pacjenta lepsze. To lekarz, zwłaszcza pierwszego kontaktu, zna dokładnie historię choroby swego pacjenta oraz to, jakie jeszcze inne leki przyjmuje. Wie, czy nie wchodzą ze sobą w interakcje, i przepisuje takie, które nie zaszkodzą. To są oczywiste rzeczy, okazuje się, że nie dla wszystkich. Stąd pogłoski, że kształt planowanych przepisów wylobbowali sobie aptekarze.

Zaniepokojeni pacjenci

Najbardziej przerażeni kształtem nowych przepisów są jednak sami pacjenci, zwłaszcza starsi, cierpiący na choroby przewlekłe. Tylko osób chorych na cukrzycę jest w kraju ponad 3 mln i liczba ta stale rośnie. Preparatów na cukrzycę jest wiele, a staranne dobieranie rodzaju specyfiku do schorzenia pacjenta to proces długi i wymagający wysokich kwalifikacji – nie jest to zadanie dla aptekarza. Wizja, że na każdą receptę chory może otrzymać inny lek i że się w tym wszystkim pogubi, jest przygnębiająca.

Minister zdrowia Izabela Leszczyna zapewnia, że takie przepisy z jej resortu światła dziennego nie ujrzą. Do tego, że aptekarze zastąpią lekarzy, nie dojdzie. Trzymamy za słowo.

Czytaj także: Polacy lubią brać leki. Ale od nadmiaru zdrowia nie przybywa

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Wyznania nawróconego katechety. „Dwie osoby na religii? Kościół reaguje histerycznie, to ślepa uliczka”

Problem religii w szkole był przez biskupów ignorowany, a teraz podnoszą krzyk – mówi Cezary Gawryś, filozof, teolog i były nauczyciel religii.

Jakub Halcewicz
09.09.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną