Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Rynek

Czy pocztowcy odzyskają godność? Pocztę Polską trzeba reanimować

Urząd Poczty Polskiej w Łodzi, grudzień 2023 r. Urząd Poczty Polskiej w Łodzi, grudzień 2023 r. Cezary Pecold / Forum
Fatalne wynagrodzenia, rozgoryczeni pracownicy, dziesiątki związków zawodowych, gigantyczne straty i placówki przypominające stragany – nowy prezes zastaje spółkę doprowadzoną za rządów PiS do ruiny.

Do ratowania Poczty Polskiej nowa rada nadzorcza wyznaczyła wczoraj Sebastiana Mikosza, do tej pory związanego przede wszystkim z branżą lotniczą. Dwukrotnie był prezesem Lotu (lata 2009–11 i 2013–15) – w czasach bardzo trudnych dla linii, gdy była zagrożona upadłością, a uratowała ją pomoc publiczna, czyli wsparcie podatników. Teraz Mikosz dostaje kolejną misję z kategorii tych beznadziejnych. Straty Poczty Polskiej za ubiegły rok sięgnęły prawie 800 mln zł, a państwowy moloch, zatrudniający ponad 60 tys. osób, jest bliski utraty płynności finansowej. PiS zostawił Pocztę w stanie nawet nie przedzawałowym, a wymagającym natychmiastowej reanimacji.

Czytaj także: Poczta Polska w zaklętym kręgu – bez pieniędzy traci na znaczeniu

Misja z rodzaju beznadziejnych – dzięki PiS

To efekt politycznych nominacji ostatnich lat, zwłaszcza od wiosny 2020 r., czyli czasu planowanych wyborów kopertowych, w których Poczta Polska miała odegrać kluczową rolę. Wówczas rządzący politycy wymienili zarząd spółki na w pełni bezpiecznych dla siebie nominatów, tyle że bez żadnego doświadczenia w branży logistycznej. Do tego PiS nie potrafił porozumieć się z Komisją Europejską, aby rekompensować na bieżąco Poczcie straty z pełnienia przez nią funkcji operatora wyznaczonego. W praktyce oznacza to, że Poczta musi utrzymywać sieć ponad 7 tys.

Reklama