W ubiegłym roku ceny mieszkań w Unii Europejskiej nieznacznie spadły (o 0,3 proc.), natomiast w Polsce wzrosły o prawie 9 proc. Według danych Eurostatu to czwarty najwyższy wzrost wśród wszystkich członków UE. Podobna sytuacja była na Węgrzech. Pomimo recesji i spadku realnych płac, nieruchomości nie tanieją. Według majowego raportu Narodowego Banku Węgier przyczyną tego jest m.in. wysoki udział kredytów mieszkaniowych o stałym oprocentowaniu, a wśród nich kredytów z rządowymi dopłatami (jako zachęta do założenia rodziny i dla rodzin z dziećmi).
Drogi Budapeszt, droga cała Grupa Wyszechradzka
Od początku tego roku ceny mieszkań na Węgrzech znów szybko rosną, ale w ostatnim czasie nie było protestów przeciwko działaniom rządu, które ten wzrost powodują. Być może dlatego, że ostatnie kilkadziesiąt miesięcy były na Węgrzech okresem szczególnym. Po ośmiu latach pogarszania się sytuacji, przystępność mieszkań nieco wzrosła: dochody rosły szybciej niż ceny nieruchomości. Wskaźnik pokazujący tę zależność spadł mniej więcej do poziomu sprzed czterech lat, a w Budapeszcie nawet do poziomu z 2018 r.
„Nie jest to jeszcze powód do wielkiego optymizmu. Patrząc z dłuższej perspektywy nie jest zaskoczeniem, że w czasie spadku koniunktury gospodarczej ten wskaźnik się poprawia” – twierdzi Márton Czirfusz z Centrum Badań i Polityki Publicznej Peryferia. „Od czasów transformacji stale widzimy pewną poprawę przystępności cen mieszkań w okresach kryzysu, a pogorszenie w okresach ożywienia gospodarczego. Powyższe dane wpisują się w ten trend” – dodaje.
Niemniej pomimo niewielkiej poprawy, w porównaniu z innymi państwami, mieszkania na Węgrzech są nadal bardzo drogie. Według raportu banku centralnego Budapeszt nadal jest jedną z najdroższych pod względem cen nieruchomości stolic w UE.