Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Rynek

Nowy rozkład jazdy PKP. Na kolei padają rekordy. Połączeń więcej, ale wciąż za mało

Dworzec PKP Poznań Główny Dworzec PKP Poznań Główny Piotr Skórnicki / Agencja Wyborcza.pl
Już od grudnia pociągów dalekobieżnych będzie więcej. Ale wciąż za mało, aby starczyło miejsc dla wszystkich chętnych. Moda na kolej w Polsce cieszy, ale zdecydowanie wyprzedza kolejarzy.

505 połączeń dziennie, czyli o 51 więcej niż dotąd – to oferta PKP Intercity dla pasażerów od 8 grudnia, czyli od chwili startu nowego rozkładu jazdy. Najciekawszą nowością będą bezpośrednie pociągi z Gdyni przez Poznań i Wrocław do Pragi – aż cztery dziennie w każdym kierunku. W najbliższe lato zatem liczba czeskich turystów nad Bałtykiem jeszcze wzrośnie. Przybędzie również pociągów do Berlina – niestety, nadal nie będzie żadnych połączeń z Polski, które wjechałyby bardziej w głąb Niemiec.

Czytaj także: Polska kolej – pora zejść na ziemię. Gdzie budować, gdzie odpuścić, gdzie wystarczyłby remont

Następna stacja: tłok główny

Spółka PKP Intercity, która ma w Polsce praktycznie monopol na dalekobieżne pociągi pasażerskie (skutecznie bronił go rząd PiS, blokując zagraniczną konkurencję), bije kolejne rekordy. W ubiegłym roku przewiozła 68 mln osób – był to najlepszy wynik w jej ponad 20-letniej historii. Już wiadomo, że ten rok będzie jeszcze lepszy. Liczba pasażerów zbliży się do 80 mln (oznacza to kilkunastoprocentowy wzrost w ciągu zaledwie roku!). A w 2025 r. i ten wynik zostanie z pewnością pobity. Zarząd PKP Intercity zakłada, że w 2030 r. przewiezie przynajmniej 110 mln pasażerów.

Tabor: za mało zakupów i remontów

Co cieszy kolejarzy, nie jest już tak dobrą informacją dla podróżnych. Bilety na wielu trasach trzeba kupować z dużym wyprzedzeniem, jeśli chcemy mieć gwarancję miejsca siedzącego. Wiele połączeń nawet w środku tygodnia jest wyprzedanych na kilka dni przed odjazdem. Przez ostatnie lata spółka PKP Intercity kupowała i remontowała zdecydowanie za mało taboru.

Reklama