Rynek

Pokrętła regulacji

Krzywe banany i prezerwatywy? Co i po co regulowała UE. I czy będziemy to teraz odkręcać

Czasem za walką z regulacjami kryją się pieniądze i polityka. Czasem za walką z regulacjami kryją się pieniądze i polityka. Marcin Bondarowicz
Unia Europejska do niedawna czuła się dumna z miana „mocarstwa regulacyjnego”. Teraz jednak w Brukseli wahadło przechyla się w drugą stronę. Co i po co Bruksela regulowała i co ma teraz pilnie „odregulować”?
Bruksela już w latach 90. ustaliła jakie banany można uznać w handlu za klasę ekstra. Nazbyt krzywych nie zakazano, lecz w sprzedaży hurtowej nie mogły już być zaliczane do tej klasy.PantherMedia Bruksela już w latach 90. ustaliła jakie banany można uznać w handlu za klasę ekstra. Nazbyt krzywych nie zakazano, lecz w sprzedaży hurtowej nie mogły już być zaliczane do tej klasy.

Unia Europejska do niedawna czuła się dumna z miana „mocarstwa regulacyjnego”, bo unijne standardy docierały do wszystkich tych części świata, które chciały z nią handlować i inwestować u bogatych Europejczyków. Teraz jednak w Brukseli wahadło przechyla się w drugą stronę. Coraz liczniejsi politycy z głównego, zasadniczo prounijnego nurtu utyskują na „przeregulowanie”. A sporym wyzwaniem dla obrońców rygorystycznych przepisów UE jest przekonywanie, że zasługą sporej części z nich są wskaźniki jakości życia lepsze niż np. w Stanach Zjednoczonych.

Śledź Johnsona

Jednak już od paru dekad działania brukselskiej biurokracji były pod coraz silniejszą lupą krytyków. Brytyjczycy wyszli z UE pięć lat temu, ale jeszcze długo nikt nie zepchnie ich z podium w zawodach na drwiny z unijnych regulacji. „Każdego wędzonego śledzia wolno przesyłać po Wielkiej Brytanii tylko w osobnym plastikowym opakowaniu z lodem. To bez sensu, szkodliwe dla środowiska i bardzo kosztowne. Ale tak sobie postanowili brukselscy biurokraci!” – w ten sposób zabiegający wówczas o fotel premiera Boris Johnson, wymachując śledziem z mównicy, przekonywał Brytyjczyków w 2019 r., że w ramach brexitu muszą się odciąć od wspólnego systemu standardów. Trik ze śledziem okazał się wpadką (albo manipulacją), bo przepisy UE nie regulują temperatury przy transporcie ryb wędzonych, a w przypadku ryb świeżych dotyczy to wyłącznie przesyłek między firmami, a nie sprzedaży klientom prywatnym. Johnson zresztą już w latach 90. zasłynął z tego, że jako brukselski korespondent dowcipkował z eurokratów, niezbyt przejmując się faktami.

Potęga angielszczyzny sprawia, że brytyjskie żarty po dziś dzień – tłumaczone, parafrazowane, przekręcane – żyją w mediach europejskich.

Polityka 11.2025 (3506) z dnia 11.03.2025; Rynek; s. 42
Oryginalny tytuł tekstu: "Pokrętła regulacji"
Reklama