Wstrzymanie amerykańskiej pomocy wojskowej dla Ukrainy było jak kubeł zimnej wody wylany na głowy nie tylko Ukraińców, ale także Europejczyków, a w każdym razie dużej części Unii Europejskiej. Pojawiło się pytanie: i co teraz? Nie tylko z europejskim bezpieczeństwem, ale przede wszystkim z pomocą dla Ukrainy.
Europa nie ma zamiaru dokonać pospiesznego resetu i porzucić Ukrainy na pastwę Putina. Dlatego wraz z poszukiwaniem rozwiązań dotyczących dalszej pomocy pojawiło się kolejne pytanie: skąd wziąć na to pieniądze? I natychmiast pojawił się pomysł, by użyć do tego rosyjskich pieniędzy zamrożonych w ramach sankcji i leżących od trzech lat na kontach w zachodnich bankach.
Czytaj też: Pomoc za surowce. Dlaczego ukraińska ziemia budzi takie pożądanie?
Jak przejąć rosyjskie pieniądze
Do finansowania pomocy Ukrainie były one dotychczas wykorzystywane w niewielkim stopniu. Sięgano jedynie po odsetki. W czerwcu 2024 r. zgodzono się na udzielenie Ukrainie pożyczek w wysokości 50 mld dol., zabezpieczonych zyskami z zamrożonych rosyjskich aktywów. Sam kapitał pozostawał nienaruszony. Czy można go użyć? Chodzi o ok. 300 mld euro, jakie zamroziły kraje G7 należące do koalicji wspierającej Ukrainę. 210 mld euro jest zdeponowanych w bankach Unii Europejskiej, z czego większość (183 mld euro) znajduje się w belgijskim Euroclear, instytucji finansowej prowadzącej depozyt papierów wartościowych banków z 90 krajów świata, w tym banków centralnych.
Problem polega na tym, że przejęcie tych środków oznaczałoby faktyczną konfiskatę, co w przypadku krajów, które nie są w stanie wojny, byłoby w świetle prawa międzynarodowego działaniem bezprecedensowym.