Rynek

Tesla jedzie po równi pochyłej. Ratownik Trump nie pomoże, tak źle jeszcze nie było

Donald Trump, Elon Musk i Tesla, 11 marca 2025 r. Donald Trump, Elon Musk i Tesla, 11 marca 2025 r. Samuel Corum / Pool / Zuma Press / Forum
Ratownik Trump, żeby nie było podejrzeń, że za państwowe pieniądze lobbuje na rzecz prywatnego biznesu swego współpracownika, podkreśla, że może lobbuje, ale za prywatne. To wywołało szok.

Donald Trump przejął się losem swego sponsora i wiernego współpracownika Elona Muska. Słysząc o rosnącym bojkocie Tesli i protestach organizatorów akcji #TeslaTakedown, które nazywa „terroryzmem krajowym”, postanowił symbolicznie wesprzeć go, kupując teslę S. Oczywiście, jak to w przypadku Trumpa, wszystko odbyło się z przytupem przed kamerami i z prezydenckimi komentarzami.

Może dzięki temu Amerykanie znów uwierzą w Muska i będą kupować auta Tesli, a przynajmniej akcje muskowej spółki. Zgodnie z zasadą, że przykład idzie z góry. Bo tak źle, jak jest dziś, jeszcze nie było. Analitycy giełdowi mówią o krwawej rzeźni, jakiej doświadczyły akcje Tesli; 10 marca jednego dnia kurs spadł aż o 15 proc. 127 mld dol. rynkowej wyceny spółki nagle wyparowało. Trudno sobie nawet wyobrazić, że od początku roku kapitalizacja Tesli z 1,54 bln dol. zmalała do 777 mld.

Trump lobbuje, ale za swoje

Ratownik Trump, żeby nie było podejrzeń, że za państwowe pieniądze lobbuje na rzecz prywatnego biznesu swego współpracownika, podkreśla, że może lobbuje, ale za prywatne. To wywołało szok, bo prezydent niechętnie sięga po osobisty portfel. A na dodatek – jako prezydent – nie może siadać za kierownicę.

Zresztą nie wiadomo, czy miałby na to ochotę, bo aut elektrycznych nie lubi. Media przytaczają długą listę wypowiedzi Trumpa na temat e-samochodów. „Chcą zniszczyć nasze niegdyś wspaniałe USA. Oby zgnili w piekle” – napisał kiedyś o zwolennikach elektrycznych aut.

W czasie kampanii wyborczej krytykował Bidena za promowanie pojazdów elektrycznych. Mówił, że „był to pomysł radykalnych lewicowych faszystów, marksistów i komunistów” oraz że „w ciągu trzech lat wszystkie te samochody będą produkowane w Chinach”.

Reklama